To moje pierwsze spotkanie z autorkę, lecz niestety nie do końca udane...
Skusiły mnie zachęcające na okładce dopiski, że to rewelacyjna historia i autorka bestsellerów a także następczyni słynnych autorów..., czasem się to potwierdza, lecz tym razem te wszystkie porównania wypadły co najmniej banalnie.
Jednocześnie czytając tę książkę, trzeba wziąć poprawkę na ilość niemal identycznych kobiet na dość małym obszarze. Jest to po prostu niemożliwe..., nawet w takim przypadku jaki opisuje tu autorka.
Początkowo fabuła zaczynała się dosyć obiecująco, to im dalej, wszystko zaczynało być nieco nużące. Jakby zabrakło autorce pomysłu na lepszy rozwój intrygi oraz na stworzone postacie bohaterów. Zbieg okoliczności jest w tym wypadku zupełnie niemożliwy.
"Raz na wozie, raz pod wozem...
Tego wieczoru Shelly Bonaventure wyraźnie czuła, że jest pod wozem, i to leży pod nim plackiem i nie może się wygrzebać."
Doktor Kacey Lamert pracuje w przychodni, przypadkowo dowiaduje się, że zginęły dwie kobiety bardzo do niej podobne, jakby siostry... Początkowo nie zwraca uwagi na te sensacyjne porównania pracowników. Lecz gdy w szpitalu ktoś pomylił ją z przebywającą na oddziale pacjentką, zaczęła się nad tym zastanawiać. Skąd w okolicy wzięły się nagle kobiety podobne do niej? Czyżby to nieślubne dzieci jej ojca? Matka jednak na ten temat nie chce się wypowiadać. Ucina szybko temat, mówiąc, że nie ma takiej możliwości, żeby jej nieżyjący mąż miał oprócz niej jakieś inne dzieci.
Policyjne śledztwo nie przynosi jak dotąd żadnego rezultatu, brak jakichkolwiek śladów udziału osób trzecich, chociaż to wszystko jest zbyt jednoznaczne, zbyt idealne, coś się nie zgadza. Ale co?
Zastanawiającą sprawą jest fakt, że wszystkie te zabójstwa są pozorowane przez psychopatę na samobójstwa lub wypadki. Doktor Lamert zaczyna się trochę obawiać o siebie, czując, że coś jednak łączy ją z nieżyjącymi kobietami, w dodatku mieszka sama w odludnym miejscu, w domu odziedziczonym po dziadkach. Żeby poczuć się trochę pewniej, zamierza wziąć ze schroniska psa.
"Kogo chciała oszukać?
Odkąd tamten psychopata napadł ją na podziemnym parkingu, już nigdy nie była taka sama."
Do kliniki Kacey Lamert trafia chłopiec, który spadł z drabinki w szkole. Jego ojciec jest sam go wychowuje, bo matka odeszła od nich. Mężczyzna jest zaskoczony, bo pani doktor jest łudząco podobna do jego żony...
Czy to faktycznie zbieg okoliczności? Doktor Lamert postanawia wziąć sprawę w swoje ręce...
Rozwiązanie tej zagadki jest bardzo prozaiczne, ale w sumie pomysł na tę fabułę nie był zły.
To lekki, a właściwie bardzo lekki thriller, może dla osób, które po raz pierwszy biorą się za ten gatunek. Ja w każdym razie na razie nie zamierzam sięgać po inne książki autorki. Może kiedyś...