Marcin Meller urodził się w 1968 roku w Warszawie. Z wykształcenia historyk, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Pracował jako dziennikarz i prezenter telewizyjny. W latach 2000-2002 był gospodarzem reality show „Agent”, 2005-2008 wraz z Kingą Rusin prowadził magazyn „Dzień Dobry TVN”, 2008-2009 teleturniej „Kapitalny pomysł”, od 2009 roku „Drugie śniadanie mistrzów”. Pracował jako reporter w tygodniku „Polityka”, pisał felietony do „Wprost”, następnie pełnił funkcję redaktora naczelnego polskiej edycji magazynu „Playboy”. Od 2012 roku pisze felietony dla „Newsweeka”. W latach 2016-2022 był dyrektorem naczelnym wydawnictwa Foksal. Jest synem Stefana Mellera, byłego ambasadora RP w Paryżu i Rosji oraz byłego ministra spraw zagranicznych.
„Czerwona ziemia” to jego literacki debiut.
Fabuła „Czerwonej ziemi” rozpięta jest na dwie perspektywy czasowe – 2020 i 1996 rok. Styczeń 2020 to czasy przed pandemią, choć autor w kilku fragmentach nieśmiało wspomina wirusa, który zmienił świat. Wiktor Tilszer z żoną Agatą spodziewają się drugiego dziecka. Mężczyzna jest redaktorem naczelnym jednego z warszawskich pism, aktualnie prowadzi polityczne śledztwo. W 1996 roku Wiktor przemierza Afrykę, zbierając materiały do reportażu, przeżywa najbardziej niebezpieczną i najpiękniejszą przygodę życia. Poznaje tam wolontariuszkę Florence i razem odkrywają piękno afrykańskiego kontynentu, ale i obserwują z bliska toczącą się w Ugandzie wojnę. Fascynacja Afryką pozostaje w nim na lata. Dwadzieścia cztery lata później syn Wiktora (i Moniki) wyrusza w afrykańską podróż śladami ojca. Niepokój wzbudza jego kilkudniowe milczenie…, które zmusza Wiktora do wyjazdu, by rozpocząć poszukiwania syna, gdy wszystkie krajowe kontakty zawodzą.
Fragmenty dotyczące współczesnych wydarzeń są bardzo dynamiczne. Te retrospektywne przynoszą więcej pytań, niż odpowiedzi. Dzięki nim możemy lepiej poznać i zrozumieć bohaterów, ich wybory, decyzje i łączące ich relacje. Poszukiwania syna szybko przybierają sensacyjny obrót, zakończone spektakularnym finałem.
Relacja z Wiktora i syna zajmuje sporo miejsca w „Czerwonej ziemi”. Wiktor od lat próbuje nadrobić stracony czas. Marcin chce wybaczyć ojcu i stara się zaakceptować wcześniejsze decyzje i postępowanie ojca. To trudna relacja, która z czasem zaczyna ewaluować, by stopniowo przerodzić się w nieśmiałą przyjaźń.
Powieść od początku pochłania czytelnika. Choć muszę przyznać, że afrykańskie fragmenty lat dziewięćdziesiątych lepiej się czytało. Rozczarowało mnie skumulowanie praktycznie w jednym rozdziale sytuacji polityczno-militarnej Afryki, bo trudno było przyswoić wiedzę i orientować się w zawiłościach.
Umiejscowienie akcji powieści w Afryce to pomysł oryginalny i świeży. W trakcie lektury miałam wrażenie, że autor nie może się zdecydować na którym wątku się skoncentrować – relacje ojca i syna, poszukiwania Marcina, szkic o Afryce? Zabrakło opisów przyrody, miejsc i ludzi (tym bardziej tych ze wspomnień autora z afrykańskiej podróży). Nie można odmówić autorowi dobrego warsztatu i przygotowania. Dobrze wie jakich zabiegów narracyjnych użyć, aby podnieść tempo akcji i zainteresować czytelnika. Wydawnictwo reklamuje powieść jako thriller, w mojej ocenie to powieść przygodowa, z wątkiem sensacyjnym. Prosty język i konstrukcja zdań sprawiają, że „Czerwoną ziemię” czyta się dynamicznie. Kolorowa Afryka, interesujący bohaterowie i ciągła akcja. Bez wątpienia powieść wyróżniają ciekawe opisy Afryki i tło społeczno-polityczne. Było nieźle, choć nie idealnie. Z pewnością jest to ciekawa odskocznia od skandynawskich kryminałów czy tych z rodzimego podwórka, powielających znane schematy.
„Czerwona ziemia” oferuje dla każdego coś dobrego – będziecie zadowoleni. Ciekawe ile Tilszera jest w Mellerze?