Czerwona ziemia recenzja

JAK TAM W AFRYCE BYWAŁO

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Rudolfina ·3 minuty
2023-06-05
4 komentarze
32 Polubienia
Dobrze, że wydawca na okładce zamieścił słowo thriller, bo czytając tę książkę sama bym na to nie wpadła. Na początku mamy prolog jak z Bonda – samochód spada z wysokiego mostu do rzeki. Jeśli bohater siedzący w środku zginie – to spoiler, jeśli przeżyje – to znaczy, że jest nieśmiertelny. Który wariant wybieracie? Taki zabieg - to klasyczny chwyt mający przyciągać uwagę, kiedy wiadomo, że potem długo nic ciekawego nie będzie się działo. Rozumiem i doceniam powody napisania tej książki, ale czy naprawdę musiała to być powieść sensacyjna?

W „Czerwonej ziemi” najbardziej kuleje to, co jest związane z formą fabularną. Nie ma dramaturgii, nie ma napięcia, brak zwrotów akcji, konstrukcja się chwieje. Na początku, w części polskiej prawie wszystkiego dowiadujemy się z dialogów, dalej opisów jest więcej, są to jednak często nieczytelne elaboraty. Jeden akapit z mnóstwem obcych nazwisk potrafi zajmować całą stronę. Nie tego spodziewa się czytelnik thrillera.

To nie jedna historia, a właściwie dwie odrębne fabuły: love story z wojną w tle i James Bond, kolejna odsłona, które łączy tylko osoba głównego bohatera. Wątek z przeszłości nie ma wpływu na ten współczesny, chociaż autor przez całą książkę próbuje nas przekonać, że dlatego właśnie tę starą historię opowiada. W zakończeniu jest wielkie puff, bo okazuje się, że… ale o tym na końcu, tylko dla wielbicieli spoilerów.

W tej książce drażni mnie kilka rzeczy. Autor wprowadza wiele nowych wątków rozgrywających się w różnych płaszczyznach czasowych, ale nie zadaje sobie trudu, aby to, co dla niego jest oczywiste, było jasne również dla czytelnika. Na przykład: bardzo długo nie wiadomo kogo dotyczy wątek sprzed ćwierćwiecza. Zamiast śledzić tok wydarzeń, próbuję się domyślić o co chodzi. A wystarczyło podać imię. Kiedy bohater wchodzi do jakiegoś „opancerzonego” miejsca zastanawiam się, gdzie się znalazł i nie rozumiem powodów takiej konspiracji. Znów w końcu się domyślam, ale wolałabym wiedzieć wcześniej, bardziej skupiłabym się na treści, a nie na główkowaniu, gdzie jestem. I tak dalej, i tak dalej. To są zwykłe błędy warsztatowe, które powinni uświadomić debiutującemu w gatunku autorowi przyjaciele, którym Marcin Meller składa w posłowiu gorące podziękowania.

Wszystkie postaci w tej książce używają wulgarnego języka i przeklinają. Czy naprawdę inteligentni ludzie muszą co chwila rzucać słowami na „ku” „pie” i „je”? Rozumiem jeszcze, że to jest w dialogach. Nie mam styczności ze środowiskiem dziennikarskim, może rzeczywiście taki knajacki język jest tam w codziennym użyciu, również w domu, ale kiedy wulgaryzmy pojawiają się w narracji odautorskiej („jej nadwrażliwość początkowo go rozczulała, później zaczęła (…) wkurwiać do imentu”) – dla mnie to już przesada.

Główny bohater co chwila demonstruje swoje poglądy polityczne. I nie ma znaczenia jakie, bo thriller to nie jest miejsce, na polityczną propagandę. Nikt, przeczytaniu tej książki nie stanie się bardziej antyrządowy, jeśli i tak już jest, podobnie jak nikt z przeciwnego nurtu nie da się przekonać, że jest w błędzie. Takie wstawki odciągają od akcji i w takim zagęszczeniu są po prostu niestrawne.

W tej książce broni się tylko Afryka. Jeżeli chcielibyście się czegoś dowiedzieć o „Czarnym lądzie” (to podobno bardzo dziś niepoprawne politycznie określenie), a zwłaszcza o przyczynach wojny domowej i ludobójstwie – czytajcie na własne ryzyko. Niektóre historie zapadają w pamięć. Jednak na mnie zrobiłyby większe wrażenie, gdybym przeczytała o tym w formie reportażu, a nie jako doczepkę do pseudo-thrillera.

Wątek z porwaniem syna i podróżą ojca do Afryki, aby go odnaleźć, w kontekście tego, jak się to wszystko kończy – jest zupełnie niewiarygodny, a wręcz groteskowy.

A teraz pora na spoilery, doczytać można tu:

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-06-05
× 32 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Czerwona ziemia
Czerwona ziemia
Marcin Meller
6.8/10

Ekscytujący, wzruszający i niesamowicie autentyczny. "Czerwona ziemia”, thrillerowy debiut Marcina Mellera, zaskoczy wszystkich. Rok 1996. Wiktor Tilszer, młody dziennikarz, przemierza Afrykę wzdł...

Komentarze
@Lorian
@Lorian · ponad rok temu
Wulgaryzmy narratorskie zawsze skreślają dla mnie powieść :D
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
No właśnie. Po co one? Po co?!
× 4
@Klosterkeller
@Klosterkeller · ponad rok temu
I już wiadomo, od czego trzymać się z daleka. Dziękuję.
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
Do usług 😉
× 2
@jorja
@jorja · ponad rok temu
Zgadzam się z Tobą w zupełności. Coś okropnego: pełnego niepotrzebnych wulgaryzmów, politycznej propagandy. Nie doczytałam do końca.
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
Też miałam taki odruch, ale nazwisko autora zobowiązało mnie do większej rzetelności w krytykanctwie 😉
× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
Zastanawiam się na co? po co? Autorowi to było?
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
@Antytoksyna, każdy chce kiedyś napisać powieść 😉
× 1
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad rok temu
Kiedyś się nad tymi wulgaryzmami zastanawiałem. Wydaje mi się, że ogromne liczby ludzi po prostu cenią sobie taką stylistykę. Jeśli ktoś w codziennej wypowiedzi kurwuje przynajmniej raz na zdanie albo coś jest dla niego zawsze zajebiste w chuj – kołpaki w audiku czy nowy film Papryki Vegety – to autor piszący pod takich typków sam próbuje używać ich języka, żeby wypaść na swojaka. Wtedy lepiej się sprzeda. Tak to sobie Meller mógł wykalkulować po konsultacjach z Chmielarzem, którego Żmijowisko przecież też operuje w strefie troglodytów. Widać taki polski przepis na dobrą powieść gatunkową :)
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
Chyba rzeczywiście tak sobie pan z telewizji wyobraża swojego czytelnika. Albo może oni tak mówią? Pierdolnij mi żono schabowego, bo w chuj najebany jestem? 😉
× 3
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu


× 3
@almos
@almos · ponad rok temu
Jak zwykle ostro, a ja wciąż się zastanawiam: czytać czy nie czytać?
× 2
@Bartlox
@Bartlox · ponad rok temu
Rudolfina vs zachwycający się Chmielarz, czyjaż, ach czyjaż opinia ważniejsza? :))))
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
@Almos, przeczytałam z ciekawości. Jedyna rzecz warta uwagi, o czym nie wiedziałam, to afrykańska „święta”, która w latach 80-tych wysyłała ludzi na wojnę z kamieniami, bo pan Bóg ich obroni. I oni szli. Jako thriller - nie warto.
× 1
@almos
@almos · ponad rok temu
@Bartlox, stawiam na @Rudolfina, bo tzw. blurby są nic nie warte: wymiana uprzejmości.
× 4
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
@Bartlox, No właśnie, hehehe. Chmielarz wszystkim potrafi się zachwycać,nawet Galińskim. Dlatego nie zachwycam się Chmielarzem, przynajmniej ostatnio.
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
Już Chandler się oburzał na takie polecajki, a to było prawie 100 lat temu.
× 3
@Bartlox
@Bartlox · ponad rok temu
@almos Chmielarz zachwycał się tą książką nie tylko w blurbie, także u siebie na fb. Zrobił z niej wręcz najlepszy polski kryminał zeszłego roku.
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
@Bartolx, a ja dzięki temu miałam się z czego naigrywać w recenzji😉
× 2
Czerwona ziemia
Czerwona ziemia
Marcin Meller
6.8/10
Ekscytujący, wzruszający i niesamowicie autentyczny. "Czerwona ziemia”, thrillerowy debiut Marcina Mellera, zaskoczy wszystkich. Rok 1996. Wiktor Tilszer, młody dziennikarz, przemierza Afrykę wzdł...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Z książkami Marcina Mellera jeszcze nie miałam okazji się zetknąć. Teraz postanowiłam to zmienić i sięgnąć po „Czerwoną ziemię” zupełnie nie wiedząc, co mnie czeka. Akcja wspomnianej powieści rozrywa...

@sylwiacegiela @sylwiacegiela

Kto ma ochotę na niebanalną przygodę? Dzika, niebezpieczna i piękna. Trzy słowa, które doskonale oddają charakter tej powieści. Określają zarówno fabułę, jak i afrykańskie bezdroża. W 1996 roku...

@anettaros.74 @anettaros.74

Pozostałe recenzje @Rudolfina

Nikczemny narrator
RAKI NA BEZRYBIU

To bez dwóch zdań jest powieść z kluczem. Jeśli ktoś ten klucz zna, będzie mieć dużą frajdę z lektury. Tylko niektóre z występujących w książce postaci, co do zasady już...

Recenzja książki Nikczemny narrator
Błękitna godzina
ARS LONGA, VITA BREVIS

ARS LONGA, VITA BREVIS Mojemu pokoleniu nie trzeba było tłumaczyć tej łacińskiej sentencji (mówię o osobach z maturą). Dziś wydawca tej książki decyduje się przełożyć t...

Recenzja książki Błękitna godzina

Nowe recenzje

Duch na rozstaju dróg
Uwierzysz w ducha? Może musisz uwierzyć?
@spirit:

Pomimo tego, że święta już za parę dni to coraz więcej osób stwierdza zgodnie i nieco ze smutkiem, że tych świąt po pro...

Recenzja książki Duch na rozstaju dróg
Masło
:)
@book_matula:

Historia, którą poznacie, oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, co skusiło mnie do lektury. Przyznam, że pierwsza my...

Recenzja książki Masło
Gniew Smoka
KING BRUCE LEE KARATE MISTRZ...
@maciejek7:

Książka „Gniew Smoka. Jak walczył Bruce Lee” dla mnie była tak wciągającą lekturą, jakbym ponownie oglądała film z Lee ...

Recenzja książki Gniew Smoka
© 2007 - 2024 nakanapie.pl