Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Alek Rogoziński należy do tych nielicznych autorów piszących komedie i robiących to tak jak trzeba.
Wielu mówi o nim Książę Komedii Kryminalnych, niektórzy tytułują go nawet Królem. Jest to niewątpliwy wyraz uznania czytelników i, na dzień dzisiejszy, nie zanosi się by inny pisarz go zdetronizował. Lubię jego powieści i opowiadania, i jak na razie się nie zawiodłam – wciąż jego twórczość mniej lub więcej mnie bawi i to co napisał czytam z przyjemnością.
Jego najnowsza książka, „Teściowe muszą zniknąć”, jak najbardziej trzyma poziom, podobała mi się, zachwyciłam się zakończeniem i epilogiem (a zwłaszcza ostatnim zdaniem), ale … jest trochę inna niż poprzednie. Mi akurat to nie przeszkadza.
Inne jest środowisko – nie uświadczysz tu celebrytów, polityków, pisarzy, ludzi z szołbiznesu itp. Bohaterami są zwyczajni ludzie, tacy jak my.
Z postaci pierwszoplanowych z żadną nie spotkaliśmy się wcześniej. Wprawdzie w większych lub zupełnie malutkich epizodach znalazły się trzy osoby występujące w poprzednich powieściach, ale gdyby na ich miejscu pojawił się Jack Reacher czy panna Marple to pewnie uwagę niektórych czytelników zwróciłyby tylko ich nazwiska …
Jest napisana jak najbardziej w stylu Alka Rogozińskiego – czytając co i raz się uśmiechamy lub śmiejemy, ale nie ma w niej „fajerwerków humoru i dowcipu”, a przynajmniej ja ich nie zauważyłam…
I niemal przez połowę książki akcja toczy się powolutku, jest to takie lelum-polelum, bez trudu można wstać i pójść zrobić herbatę …. i powiem, że radzę ją zrobić właśnie wtedy, bo zaraz zacznie się dziać i to dużo, lepiej zapiąć pasy, bo z leniwego spaceru robi się jazda bez trzymanki … i nawet można mieć problem z nadążaniem za zwrotami akcji i poczynaniami co niektórych bohaterów…
Cała historia tu opowiedziana zaczęła się bardzo, bardzo dawno temu, w czasach gdy jeszcze w Rzeczpospolitej Obojga Narodów rządził król, a czasy były mocno niestabilne, aledla czytelników rozpoczyna się 9 września 1939 roku, w warszawskim mieszkaniu, gdzie dwaj panowie, zaskoczeni wojną, decydują się zakopać swoje wspólne dobro w piwnicy.
Wojna się skończyła, zrujnowana Warszawa została odbudowana, minęło prawie 80 lat i wciąż żaden spadkobierca zakopanego mienia nie wszczął poszukiwań… Oczywiście do czasu …
Normalne, spokojne i ustabilizowane życie Amelii i Janusza Niedzielskich, z dnia przestaje takim być. Najpierw umiera wujek Karol zostawiając po sobie dziwny list dostarczony przez niewidzianego od lat kuzyna Amelii. Pod wpływem listu podejmują się, trochę wbrew sobie działań, które ich zdaniem są złamaniem prawa … do tego życie sobie i innym urozmaicają obie teściowe, panie z zupełnie różnych bajek, z racji przekonań uważające tę drugą za wcielone zło. Szybko orientują się, że dzieci mają jakiś problem i każda po swojemu usiłuje dociec o co chodzi i jak im pomóc.
I tak, wspólnymi siłami Niedzielscy, ich teściowe i parę innych osób rozkręcają potężną aferę …
A ja chyba muszę przeczytać książkę po raz trzeci, bo wciąż nie rozumiem tytułu …