Korpo. Jak wiadomo, żyje ono własnym życiem. Romanse, kłótnie - nikt nie potrafi za tym nadążyć. Autorki postanowiły ukazać prawdę egzystowania w tak specyficznym środowisku. Czy jednak jest to interesujące i wciągające? Przekonajcie się sami!
A Lidia, jak to Lidia, w swej skromności i naiwności cieszyła się z zainteresowania, jakim darzył ją nocami mąż. I była dzięki niemu na swój sposób szczęśliwa. W jej głowie wszystko zaczęło się układać.
Olga właśnie skończyła dobre studia i była przeświadczona o szybkim znalezieniu równie świetnej pracy. Rzeczywistość jednak jest zupełnie inna. W życiu osobistym również nie jest różowo, dziewczyna twierdzi, że nie potrzebuje faceta na stałe, jednak łatwo odnieść wrażenie, że w skrytości ducha właśnie jego pragnie. I kiedy wydaje się, że nic dobrego już jej nie spotka otrzymuje ofertę pracy w firmie z branży kosmetycznej. Olga tam poznaje Huberta, któremu nie potrafi się oprzeć zarówno ona, jak i inne niewiasty. Udaje ona, że jej zakochanie nie dotyczy, wykonuje wszelkie obowiązki bardzo skrzętnie i pewnego dnia otrzymuje od swego szefa bardzo odpowiedzialne zadanie. Do czego ją ono zaprowadzi? Czy miłość przezwycięży wszelkie problemy? Książkę czyta się bardzo przyjemnie, autorki mogą poszczycić się lekkim piórem, zaś akcja jest tak dynamiczna, że niekiedy trudno za nią nadążyć. Może jednak zacznę od minusów. Po pierwsze - okładka. Jak dla mnie jest bardzo minimalistyczna i w ogóle nie zwraca na siebie uwagi. Gdybym ujrzała ją gdzieś na półce w księgarni, to w życiu bym nie zwróciła na nią większej uwagi, przeszłabym obok niej obojętnie. Po drugie - opis. jest bardzo mylący i ponownie zniechęcający do lektury tego tytułu. Po jego przeczytaniu można odnieść wrażenie, że to Olga jest tutaj główną bohaterką, że to ona tutaj pełni najważniejszą rolę, jednak nic bardziej mylnego. Przecież to historia Huberta, który zaślepiony chęcią zdobycia jak największej furory i forsy, wdaje się w nieodpowiednie kontakty. Seks, miłość? To tylko dodatek do tej powieści. To nie jest romans z paragrafem w tle, tylko na odwrót, kryminał z romansem w tle. Minusem jest również sama szata graficzna, ale w środku, wielkość liter jest bardzo mała, więc dość szybko wzrok czytelnika się męczy.
Były momenty w ich znajomości, gdy prawie mógłby się z nią zaprzyjaźnić, jednak zawsze w najmniej spodziewanym momencie dochodziło do sytuacji, która przypominała mu boleśnie, jakie są ich role i miejsca w łańcuchu pokarmowym.
A plusy? Pomysł na fabułę był naprawde oryginalny i taki inny od tych już istniejących na rynku, jednak w moim odczuciu czegoś tej książce zabrakło żebym mogła napisać, że była ona świetna. Podobała mi się kreacja bohaterów, bowiem każdy z nich był zupełnie inny, wyróżniał się czymś oryginalnym, więc czytelnikowi ciężko było się zagubić wśród nich. A samo zakończenie? Zabawne, trochę ironiczne, ale dość łatwe do przewidzenia. I czytelnik ma prawo po nim odczuwać pewien niedosyt. Czy jest jakiś bohater, którego nie polubiłam? Oczywiście, że tak! To Hubert, który jak dla mnie od pierwszych stron pokazywał się od strony mężczyzny pewnego siebie i wiedzącego, jakie wrażenie robi na płci przeciwnej. Zarozumiały, zadufany w sobie i do tego egoista. Wielka szkoda, że to właśnie on był głównym bohaterem, bowiem przez większość lektury musiałam wzdychać z irytacją na to co wyczyniał. Podsumowując, “Plan Huberta” to powieść ukazująca prawdę na temat tego, co też może się stać z człowiekiem, kiedy ten zatraci się w chęci zdobycia nie wiadomo jak wielkiego bogactwa. Pokazuje także, co dzieje się z kobietą, która nawet przed samą sobą nie jest w stanie przyznać się do tego, iż pragnie głębokiego uczucia i zatraca się powoli w czymś, co ją niszczy. Nie do końca ta powieść do mnie przemówiła, chociaż czytało się ją szybko i przyjemnie. Autorki stworzyły szereg interesujących postaci, z których żadnej nie da się z inną pomylić. Taka lektura na jedno z jesiennych popołudni ;)