Czasem tak jest, że jedna decyzja może zmienić dosłownie wszystko i wywrócić nasze życie do góry nogami. Przekonała się o tym bohaterka książki Barbary Kwinty o nieco zaskakującym i przewrotnym tytule „Chwała meksykańskim zakonnicom”. Emilia, bo o niej mowa, chyba nie do końca zdawała sobie sprawę, że ucieczka sprzed ołtarza w dniu ślubu będzie ją tak wiele kosztować, a mianowicie utratę mieszkania, pracy w wielkiej firmie odzieżowej, a tym samym perspektyw na przyszłość. Na szczęście na scenę wkroczy zmarła babcia, znana krakowska krawcowa, a właściwie dwie walizki, które zostawiła wnuczce na strychu, a w nich świetny plan na biznes i nowe życie. To oczywiście jedynie początek wielu zawirowań w życiu Emilki, która będzie musiała walczyć o siebie i swoją przyszłość. Wsparcie przyjaciółki i ojca okaże się dla niej nieocenione, a w międzyczasie na horyzoncie pojawi się również nowa miłość.
Ta książka to dla mnie jedno wielkie, pozytywne zaskoczenie. Jest w niej coś urzekającego, co sprawia, że czyta się ją jednym tchem. Od początku polubiłam się z główną bohaterką i kibicowałam jej z całego serca. Zresztą większość postaci wzbudziła moją sympatię, a te są naprawdę wyraziste, bardzo dobrze i spójnie wykreowane. To one też sprawiają, że cała ta historia nabiera kolorytu i staje się bardzo ciekawa. Ma się też wrażenie, że pisało ją samo życie. Przyznaję, obawiałam się, że to miłość będzie tu grała pierwsze skrzypce. Na szczęście wcale tak nie było. To nie jest żadna ckliwa opowieść, naprawdę daleko jej do tego. To bardzo mądra książka opowiadająca o sztuce dokonywania trudnych wyborów, o nieprzewidywalności losu i wartości przyjaźni w życiu każdego z nas. Perypetie Emilki pokazują, że nawet największą porażkę można przekuć w sukces, trzeba tylko chcieć i mocno o to walczyć. Nic nie przychodzi łatwo, wszyscy o tym doskonale wiemy. Paradoksalnie czasem wygodne i poukładane życie może tylko stwarzać pozory szczęścia i mimo że nie jest łatwo go porzucić dla niepewnej przyszłości, warto to zrobić, jakkolwiek naiwnie by to nie brzmiało.
Nie jestem specjalistką od „lekkich” książek, niezbyt często czytam powieści obyczajowe, ale jeśli już po nie sięgam, to chciałabym trafiać na właśnie takie, jak ta, bo mówi o rzeczach ważnych, niesie wartościowe przesłania, a jednocześnie stała się dla mnie świetną odskocznią od szarej rzeczywistości, sprawiając, że nie raz się naprawde szczerze roześmiałam. Jest jeszcze coś, co bardzo urzekło mnie w tej pozycji, a mianowicie dźwięk maszyny do szycia, który naprawdę usłyszałam. Cieszę się, że mogłam zajrzeć na chwilę do pracowni krawieckiej i zobaczyć ten fascynujący świat pełen różnych kolorów, materiałów i pomysłów. Na koniec napiszę tylko, że Barbara Kwinta przypomniała mi, a jednocześnie uświadomiła coś bardzo ważnego. Życie potrafi pisać naprawdę zaskakujące scenariusze, a my w najmniej oczekiwanym momencie stajemy się nagle głównymi bohaterami i musimy zagrać swoje role najlepiej jak potrafimy.
Premiera już 20 kwietnia!
Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za egzemplarz do recenzji!