John Verdon jest amerykańskim pisarzem, który po zakończeniu kariery w branży reklamowej zabrał się za pisanie thrillerów. W roku 2010 została wydana jego pierwsza powieść "Wyliczanka". Tą powieścią rozpoczął trylogię o emerytowanym nowojorskim detektywie - Dave Gurney'u. "Złe towarzystwo" jest drugą częścią trylogii, która zdobyła dużą popularność, a każda część została okrzyknięta bestsellerem. Kryminały czy thrillery nigdy specjalnie mnie nie pociągały. Czasami jednak po nie sięgałam, czytanie ciągle książek o tej samej tematyce może stać się nudne. Od razu gdy przeczytałam opis "Wyliczanki", wiedziałam, że muszę ją mieć, jednak miotały mną wątpliwości. A gdy ją już otrzymałam to ta chęć stała się mniejsza. Mimo to przeczytałam tę książkę. Byłam mile zaskoczona, że zostałam tak szybko przez nią wciągnięta. Gdy "Złe towarzystwo" zostało wydane, chciałam od razu pobiec do sklepu i je kupić. A kilka dni temu w końcu ją przeczytałam. Czy druga część trylogii spełniła moje oczekiwania?
"Jak powiedział mi kiedyś terapeuta, nasze nadzieje to nic innego jak przyszłe rozczarowania."*
Dave Gurney wiedzie sobie sielankowe życie razem ze swoją żoną Madeleine. Ostatnie wydarzenia jednak trochę zamąciły ten spokój. Emerytowany detektyw rozwiązał zagadkę i odgadł kto jest psychopatycznym mordercą, kryjącym się za wierszami i liczbowymi zagadkami. Teraz ponownie zostaje wciągnięty w intrygę, z której być może tym razem nie wyjdzie żywy. Jego były kolega z pracy - Jack Hardwick, dzwoni do niego z kolejną sprawą do rozwiązania. Wydarzenie miało miejsce kilka miesięcy temu, ale przez "nieudolną" robotę tamtejszych policjantów nie złapano przestępcy. Panna młoda została zabita na własnym weselu przez meksykańskiego ogrodnika pracującego dla jej męża. Została okrutnie potraktowana - przez odcięcie głowy. Niestety ogrodnik zdołał uciec, a nikt nie jest w stanie go znaleźć. Z prośbą jak najszybszego rozwiązania morderstwa zwróciła się do Jack'a matka panny młody. Jednak ten miał zakaz pracowania przy tej sprawie, więc polecił kobiecie Gurney'a. Dave oczywiście na początku nie miał zamiaru w to się wplątać, jednak jego policyjna natura była silniejsza. Ustanowił sobie limit dwóch tygodni na odnalezienie mordercy. Czy uda mu się? Czasami nie wszystko jest takie, jak nam się wydaje. Morderca jest sprytniejszy niż się okazało. Bo jeśli to był ktoś, kogo najmniej się podejrzewało? Czy Dave w tak krótkim czasie rozwiąże sprawę? A najważniejsze, czy ujdzie z tego cało?
"- I czemu tak na mnie patrzysz?
- Niby jak?
- Jakby mi odbiło.
- Przecież ci odbija."**
Książkę czytało mi się całkiem szybko i przyjemnie. Chociaż wydaje się być ona gruba, to tak naprawdę szybko można sobie z nią poradzić. Jest podzielona na kilkadziesiąt rozdziałów, a każdy z nich ma odpowiednio dopasowany tytuł. Wszystko jest napisane w narracji trzecioosobowej. Pojawiają się fragmenty, w których mamy do czynienia tylko z mordercą. Są one wyjątkowo ciekawe i intrygujące. Jeżeli tak funkcjonuje mózg psychopaty, to jest to odrobinę przerażające. Na początku poznajemy zbrodnię i wszystko co z nią związane, a Dave po raz kolejny przeżywa wewnętrzne rozdarcie - podjąć się tego zadania czy nie. Przyznam, że było to trochę irytujące, bo to było wiadome, że on i tak spróbuje odnaleźć mordercę. Po cóż by inaczej pan Verdon napisałby 600-stronnicową książkę? Następnie Gurney szukał przeróżnych śladów, dokonywał przesłuchań, wszystko po to by znaleźć trop. Według mnie wciągający i pełen emocji był punkt kulminacyjny. Dave zaczyna składać wszystkie puzzle razem i odkrywa kto stoi za tym morderstwem. W tym momencie sądziłam, że go schwytają i będzie koniec. Jednak nie. Morderca był sprytniejszy i przygotował im pułapkę. Tutaj aż sama czułam podenerwowanie, chciałam szybko dobrnąć do ostatniej strony by dowiedzieć się jak to się skończy. Ogólnie to przyznam, że aż do rozwiązania zagadki nie miałam pojęcia kto jest winny. Z resztą rzadko kiedy odgaduję. Może gdybym włączyła logiczne myślenie i myślała nad tym długo i intensywnie, to w końcu doszłabym do tego. Pan John jednak tak to sprytnie napisał, że raczej wątpię w swoje możliwości. Co do samej historii, to naprawdę mnie ona wciągnęła a druga cześć trylogii w ogóle mnie nie rozczarowała. Ogromnie jestem ciekawa kolejnej a zarazem ostatniej części. Jeśli chodzi o styl pisania, to nie sprawia on żadnych problemów. Dokładnych, długich opisów pomieszczeń, przyrody czy przedmiotów nie ma, co przyznam mnie cieszy, ponieważ według mnie są one często zbędne. Z postaci przedstawionych w powieści nikt szczególnie nie podbił mojego serca. Detektyw Gurney jest jednak porządną postacią i gdyby na świecie byli tylko tacy detektywi, to myślę, że więcej zbrodni byłoby rozwiązanych. No ale jednak to tylko książka.
"Uśmiech, który przywracał człowiekowi wiarę w cudowność życia."***
Podsumowując, "Złe towarzystwo" wciąga i trzyma poziom poprzedniej części. Mam nadzieję, że kolejna część będzie równie świetna a zakończenie trylogii zjawiskowe. Fanom thrillerów polecam. Nie-fanom również.
*cytat z książki, strona: 184.
**cytat z książki, strona: 90.
***cytat z książki, strona: 617.