"Za duży na bajki" Agnieszki Dąbrowskiej to książka z ważnym przekazem. Wcześniej została wydana pod pseudonimem. Obecna wersja jest jednak uzupełniona i rozwinięta. Warto wspomnieć przy okazji, że autorka ma szerokie zainteresowania i różnorodne doświadczenia (mi.in. w zakresie polonistyki, psychologii, socjoterapii). Istotną kwestią w odniesieniu do omawianej publikacji są również charakterystyczne ilustracje autorstwa Marty Krzywickiej, wykonane w stonowanych odcieniach szarości, czerni, bieli i błękitu.
Książka jest o dorastaniu, nadopiekuńczości rodzicielskiej, wychowywaniu się bez ojca, zainteresowaniach (m.in. turniejach gamingowych), chorobie bliskiej osoby, kłamstwach (warto zwrócić uwagę na ich podział - fragment dotyczący pobytu Waldka u dziadka), pierwszych zauroczeniach, zdradzie przyjaciół, zagubieniu, wybaczaniu. Mimo trudnych, a nawet wzruszających momentów, wszystko to jest przedstawione w niezwykle przystępny sposób. Spora dawka humoru wielokrotnie rozładowuje pojawiające się napięcie, a ogólnie pozytywny przekaz całej historii sprawia, że nawet trudne fragmenty nie powodują przygnębienia u czytelnika.
Moim zdaniem warto podsunąć tę książkę swoim pociechom, ponieważ oprócz luźnych treści, zawiera sporo podpowiedzi, z których młody czytelnik dowiaduje się, jak odnaleźć się w codziennych i niecodziennych sytuacjach, co zrobić, by przetrwać trudne momenty, jak radzić sobie w tych naprawdę beznadziejnych chwilach, gdzie szukać pomocy... Pokazuje również, że nawet osoby, które wydają się nam kompletnie "od czapy" mogą wprowadzić do naszej codzienności coś, co w pewnej chwili będziemy mogli docenić. Musimy tylko dać im na to szansę! W tym miejscu należy wspomnieć o szalonej (czytaj: zdrowo postrzelonej) ciotce Mariolce o charakterystycznym, wyrazistym makijażu i w pstrokatych, falbaniastych kreacjach na każdą okazję, która to ma za zadanie zaopiekować się głównym bohaterem w czasie pobytu jego mamy w szpitalu.
Na podstawie scenariusza autorki zrealizowany został film o takim samym tytule (reż. Kristoffer Rus). Jeszcze nie miałam okazji go obejrzeć (choć taki plan już jest), ale jeśli ktoś zaczął od filmu to z informacji, do których dotarłam, watro sięgnąć również po książkę. W ekranizacji nie uwzględniono bowiem ważnych fragmentów jak chociażby poruszająca bajka opowiedziana Waldkowi przez mamę na dobranoc czy scena powrotu mamy ze szpitala.