"Cud" przedstawia nam jedno wydarzenie, które niesie ze sobą wiele konsekwencji. Cud objawienia Maryi, bo o nim mowa, doznaje w 1840 Catherine Laboure w klasztorze szarytek. Przenosimy się czasów współczesnych. Do miasteczka Rascoff w Bretanii, przyjeżdża z Paryża siostra Anna, aby wypełnić przepowiednię swojej poprzedniczki, Catherine Laboure. Jednak nie wszystko jest, tak jakby chciała. To nie ona, a nastoletni Isaak, milczący i zamknięty w sobie chłopiec staje się uczestnikiem mistycznych wizji i tym samym staje w centrum zainteresowań lokalnej społeczności... Społeczności, która musi sobie postawić pytania o własne relacje z Bogiem.
Victoria Mas skupiła się w swojej książce na kwestiach dotyczących nie tylko wiary, Boga, Matki Bożej. Autorka dokonała tu bardzo ważnej rzeczy. W wielowymiarowych płaszczyznach zanalizowała psychikę człowieka, który stanął w obliczu tytułowego cudu. Samo objawienie potraktowała w sposób genialny. Nie oceniała, nie dążyła do przekonania czytelnika do określonej racji, postawiła w zamian na wieloznaczność, a samą interpretację mistycznych wizji pozostawiła czytelnikowi. Skłaniając go tym samym do własnych rozmyślań na ten temat. Objawienia są tu przedstawione wielowymiarowo, bez kategoryzacji, czy narzucanej schematyzacji. Czytelnik sam sobie musi odsiedzieć na pewne pytania. Bohaterowie przedstawieni w "Cudzie" są od siebie różni, mają odmienne poglądy, problemy, lęki, pragnienia, grzechy.... I dlatego też tak bardzo zbliżeni do nas. Co ich do nas jeszcze zbliża, to na pewno momenty zwątpienia, przygnębienia, załamania. To właśnie kreacja, zarówno jednostki, jaki i zbiorowości są tu utrzymane na naprawdę wysokim poziomie. Podobnie zresztą jak inne elementy, takie jak np minimalistyczna forma. Autorka w około 200 stronach zawarła ogrom przeżyć, i co dziwne - nie czerpiemy ich z pędzącej akcji, a z samego motywu przewodniego. Cała powieść utrzymana jest w nieco sennej, oniryczno-mistycznej scenerii i klimacie, co jeszcze bardziej pobudza wyobraźnię. Nie ukrywam, podczas czytania, trzeba uruchomić myślenie. Momentami, dosyć poetycki język narracji wymaga skupienia, co może wpływać na odbiór całości. Ja lubię takie "wymagające" książki, więc dla mnie to działało na jej korzyść. I na koniec, niczym wisienka na torcie, zakończenie.... pozostawiające w sobie pytania, wątpliwości, i z otwartą interpretacją dla czytelnika. Dzięki czemu książka pozostaje jeszcze na długo w pamięci. Jeśli lubicie i cenicie sobie literaturę piękną, to "Cud" jest jej najznamienitszym przykładem!