Istnieją takie książki, które wywołują w czytelniku wiele emocji. Z jednej strony, chcemy jak najszybciej skończyć czytanie takiej historii, by poznać jej finał, jednak z drugiej strony, odczuwamy żal ze względu na zbliżający się koniec. Taką książką delektujemy się, każdy rozdział sprawia niesamowitą przyjemność, a zbliżający koniec napawa smutkiem.
Tego typu odczucia budzi we mnie książka 'Między literami' autorstwa Kate Clayborn.
Bardzo często podczas czytania korzystam również z audiobooka danej książki. Tym razem było to niemożliwe. Słuchając jej, odniosłam wrażenie, że wyjątkowy klimat, jaki posiada ta książka, staje się dla mnie niezwykle ulotny. Pierwszy raz poczułam, że książka po prostu musi być przeczytana, by w pełni poczuć jej atmosferę.
Autorka na kartach swojej książki przenosi czytelnika w wyjątkowy świat liter oraz kaligrafii. Główna bohaterka obdarzona jest niebanalnym talentem, a jego wykorzystanie staje się sposobem na życie, ale również daje rozgłos.
Meg posiada jeszcze jeden ukryty talent, który czyni jej pracę jeszcze bardziej wyjątkową...
Jednak pewnego dnia, w drzwiach sklepu stanie mężczyzna, który pozna jej umiejętności, a zaszyfrowana wiadomość tym razem trafi do adresata...
Jednak nie tylko Meg posiada sekrety!
Książka ta jest cudowną historią dwójki ludzi, których świat składa się ze znaków. Każde z nich potrafi czytać inne symbole jednak łączy ich zamiłowanie do szukania ich.
Świat Meg skupia się wokół liter oraz różnych wariacji na ich temat. Kobieta potrafi dostrzec je wszędzie, a poszukiwania ich stają się źródłem inspiracji do tworzenia. Ta artystyczna dusza dostrzega znacznie więcej we własnym otoczeniu, aniżeli inni ludzie.
Reid skupia się na cyfrach. Ten świat nie ma przed nim tajemnic, a kolejne równania stają się wyzwaniem, które wywołuje szybsze bicie serca. Ten wycofany introwertyk nie odnajduje się w dużym mieście, gdzie hałas oraz pęd życia są dla niego niezwykle przytłaczające.
Mogłoby wydawać się, że są kompletnymi przeciwieństwami, jednak to, co połączyło ich światy to umiejętność czytania znaków. Każde z nich czyta symbole na swój sposób, jednak dla obojga mają one fundamentalne znaczenie. Skupiając się na kompletnie różnych odsłonach symboli nawzajem uczą się od siebie postrzegać rzeczywistość w nowy sposób. Czerpiąc od siebie nawzajem niepostrzeżenie zbliżają się do siebie, a łącząca ich więź staje się coraz silniejsza.
Budzące się uczucie między tą dwójką - pierwszy nieśmiały dotyk, spojrzenie, czy też czułość - są niezwykle ujmujące, tak delikatne oraz ulotne, a jednak przepełnione wrażliwością. Ta historia chwyta za serce. Przepełnia czytelnika niezwykle ciepłymi emocjami. Zarówno Meg, jak i Reid, zmieniają się pod wpływem tej znajomości. Oboje na swój sposób otwierają się na otaczajacy świat oraz ludzi. W wypadku Meg jest to zdecydowanie trudniejsza droga ze względu na wrodzoną sposobność do ucieczki przed konfrontacją.
Kaligrafia stanowi barwne tło tej historii. Czytając o pracach głównej bohaterki bez przerwy wyobrażałam je sobie. I gdybym miała powiedzieć czego mi brakowało, to z pewnością ilustracji! Te z pewnością byłyby kwintesencją tej opowieści.
Droga do szczęścia, jaką muszą przejść Meg oraz Reid, jest wyboista, a przeszkody, które staną na drodze bohaterów będą niezwykle trudne do pokonania. Gdy sekret Reida ujrzy światło dzienne, życie Meg ulegnie diametralnej zmianie, a ułożenie życia na nowo będzie ogromnym wyzwaniem.
Połączyła ich pomyłka, a może jednak to był znak?