„(…) czasami sensem kłótni nie jest to, że odchodzisz, lecz to, że zostajesz Trzeba ćwiczyć, aby zrobić to dobrze. To bolesny proces, ale jeśli chcesz z kimś zostać, robisz to”.
Meg ma 26 lat. Dorastała w domu zatrutym kłótniami. Uciekła.. Teraz mieszka w Nowym Jorku. Jest niezwykle utalentowaną osobą, artystką. Znaki i litery nadają sens jej życiu. Bo Meg widzi świat przez pryzmat symboli: kroje czcionek, smugi w kształcie słów, emocje ubrane w kolory. Pracuje w urokliwym brooklińskim sklepie papierniczym, realizuje projekty ślubne: powiadomienia, zaproszenia, wizytówki, program.
Podczas wykonywania projektu dla jednej z par dopada ją nieodparte przeczucie, że akurat IM się nie uda. Ogarnięta pragnieniem, by powiedzieć więcej niż powinna, wplata w ich program ślubny ostrzeżenie. Jest pewna, że nikt nie zauważy zaszyfrowanej wiadomości.
Rok później niedoszły pan młody odnajduje Meg, by zapytać, skąd wiedziała, że jego związek czeka porażka. Reid chce to wiedzieć.. Jego życie to liczny, kody, szyfry. Na co dzień analizuje modele matematyczne, wylicza, układa równania, kalkuluje. Nic dziwnego, że udało mu się zauważyć zaszyfrowany przekaz Meg.
Nieoczekiwanie między bohaterami niespiesznie wybucha uczucie przed którym obydwoje uciekają.
Dla niej ta relacja staje się inspirację. Dodaje jej pewności siebie.
On czyta ją jak książkę, łamie kody, które zostawił...