Za oknem piękne słońce, powiewa zimny północny wiatr, ale śniegu na razie nie widać. A ja siedzę w cieplutkim domku i żegnam tegoroczny listopad z kolejną świąteczną opowieścią. Jej lektura sprawiła mi wiele radości i pozytywnie nastroiła na kolejne grudniowe już dni. Mowa oczywiście o najnowszej powieści Magdaleny Kordel pt. "Nieświęty Mikołaj".
Książka kusi czytelnika przepiękną szatą graficzną, której można przyglądać się bez końca. Ale dopiero treść ukryta pomiędzy kartami okładki jest tą właściwą, optymistyczną opowieścią, którą ma się ochotę od razu poznać, zatopić się w niej, zapomnieć i zniknąć w intrygującym świecie powołanych do życia bohaterów. Tak, pani Magdalena przyzwyczaiła mnie już do tego, że każda historia, która wychodzi spod jej pióra na pewno pozostawi ślad w moim sercu.
Tym razem do swojego świata zaprasza nas Jaśmina. Kobieta zostaje okrutnie oszukana i wykorzystana, ba, nawet kompletnie zrujnowana przez człowieka, któremu bezgranicznie zaufała, oddała swoje serce i duszę. Radosław okazał się oszustem i manipulatorem, o czym nie omieszkał powiadomić w stosownym czasie swoją "ukochaną" zrywając z nią wszelkie kontakty. Na posłańca tych hiobowych wieści mężczyzna wybrał małego chłopca, który miał dostarczyć Mince odpowiedni list. W ten sposób ścieżki dziewięcioletniego Julka, który rozpaczliwie poszukiwał zajęcia, aby zarobić trochę pieniędzy na gwiazdkowy prezent dla taty skrzyżowały się ze smutnym losem Jaśminy, której życie kompletnie się zawaliło.
Jeśli jesteście ciekawi jakie sekrety skrywa Julek i dlaczego tak bardzo garnie się do pracy, jak Minka poradzi sobie z patową sytuacją, w którą została wmanipulowana oraz kim jest ów tajemniczy tytułowy Nieświęty Mikołaj, to odpowiedzi bez trudu znajdziecie na kartach powieści.
Nie zdziwił mnie zanadto fakt, że znów podczas lektury książki pani Magdaleny odpłynęłam zupełnie do świata bohaterów i rzeczywistość kompletnie przestała dla mnie istnieć. Bardzo szybko polubiłam trzy sympatyczne przyjaciółki Jaśminy, bardzo mi się spodobały dwie starsze panie - ciepła i serdeczna babcia Tomisia, która nie da sobie "w kaszę dmuchać" oraz ekscentryczna i niepowtarzalna Józefina, a ciągle paplający Julek o bardzo smutnych oczach po prostu skradł moje serce. Przesympatyczna Melisa z merdającym ogonem i puchatą sierścią - nieodłączna towarzyszka Jaśminy sama mogłaby zostać bohaterką jakiejś psiej opowieści. Miałam natomiast problem z główną bohaterką. Minka drażniła mnie swoją naiwnością i łatwowiernością. W końcu trzydziestoczteroletnia kobieta powinna mieć trochę oleju w głowie, a nie zachowywać się jak głupiutka i niedojrzała nastolatka. Dobrze, że jej przyjaciółki okazały się bardziej rozsądne i życiowe.
Ta słodko - gorzka opowieść ma za zadanie przywrócić nam wiarę, nadzieję i miłość - trzy cnoty, którym należy pozostawić uchylone drzwi do naszych serc. A najlepszym do tego czasem są święta Bożego Narodzenia, kiedy cuda dzieją się tak po prostu. Wystarczy tylko się na nie otworzyć. Lekturze tej opowieści towarzyszy śmiech przez łzy, a to oznacza, że w każdej nawet najtrudniejszej sytuacji należy szukać pozytywów i właśnie na nich się skupiać. Pani Magdalena znana jest z lekkiego, często żartobliwego języka, dzięki któremu potrafi rozbroić, rozładować napięcie, wzbudzić uśmiech i poprawić nastrój nawet w najsmutniejszej sytuacji.
Jeśli zatem męczy Was jesienno - zimowa chandra, albo potrzebujecie naładować swoje wewnętrzne akumulatory pozytywną energią to "Nieświęty Mikołaj" naprawdę Wam w tym pomoże. Pozwólcie sobie na odrobinę relaksu z tą opowieścią, a przekonacie się, że jej magia rzeczywiście działa.