Poszukiwanie sensu życia czasami wydaje się wyjątkowo trudnym zadaniem. Bo czym tak naprawdę jest ten sens i czy to ma oznaczać, że będziemy szczęśliwi? Jeśli patrzeć na to z racjonalnego punktu widzenia to tak, ale w sumie to właśnie on wydaje się irracjonalny. Próbujemy jako jednostka odnaleźć swoje miejsce w całym społeczeństwie, nawet czymś więcej – w uniwersum. I co dalej, gdy je odnajdziemy? Powinniśmy czuć się spełnieni, bo nasze życie ma bardzo konkretny cel, a my tworzymy coś znacznie większego, coś, co nawet w odniesieniu do naszej wyobraźni jest potęgą. Niemniej i tak nie każdy z nas, kto odnalazł swoje miejsce na Ziemi, czuje się szczęśliwy. A co z wypaleniem? Co z nowymi celami?
Mój wstęp wydaje się być mocno emocjonalny i nacechowany wrogością, niesprawiedliwością i wręcz agresywnością, ale zapewniam Was, że nie tak się czuję. Jestem człowiekiem, który głęboko wierzy w sens życia i mnie nie obchodzi, że to tak naprawdę tylko moja wiara i działania. Póki czuję, że jestem tam, gdzie powinnam, że jestem jednym z trybików kolosalnego mechanizmu, czuję się dobrze. Lecz nic mi nie zabrania zmieniać sens życia albo poszukiwać nowych refleksji na ten temat. Teraz powinnam powiedzieć, że z tego względu postanowiłam przeczytać "Małą Księgę Życia według Kahila Gibrana", ale to byłaby nieprawda. Przyciągnęły mnie zwierzęta na okładce. Po co czytać opisy? Albo zastanawiać się nad tytułem? Choćby po to, żeby wiedzieć, co zaczyna się czytać. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo ta książka okazała się dla mnie niezmiernie ważną pozycją literacką, która niesie ze sobą wiele cenionych przeze mnie wartości.
"Mała Księga Życia" to zbiór mądrości, krótkich opowiastek i wierszy Kahila Gibrana, czyli libańskiego pisarza. Sam styl, jakim się posługuje, jest mocno poetycki, miejscami wręcz patetyczny, ale posiada też w sobie rodzaj kunsztownej prostoty. Brzmi to trochę jak oksymoron, ale gdy się czyta, większość treści jest zrozumiałych i przejrzystych, choć da się wyczuć właśnie tę poetyckość. Dominuje tu sarkazm, który jest wypowiadany przyjaznym tonem. Ma śmieszyć, ale też skłaniać do refleksji, by się czegoś konkretnego nauczyć. Czuć w tym wszystkim barwność, ale ta barwność wcale nie pochodzi ze środków stylistycznych, a przynajmniej nie w takiej mierze, jakby mogło się wydawać. To odpowiedni dobór słów nadaje piękno i wielowymiarowość całym zdaniom i zwrotom.
Odwołując się już do treści, to muszę rozpocząć od tego, że one mocno do mnie przemawiają – i na poziomie racjonalności, i na poziomie nie do końca uświadomionych emocji. Dotyczą samego życia i tego, co w nim jest najważniejsze. Oczywiście autor w pewnym sensie narzuca swoje własne wartości, ale jest to rodzaj przemawiającej sugestii, gdzie nikt nie musi się obawiać, że jeśli zdecyduje inaczej, to będzie to nieodpowiednie lub błędne. Przez te wiersze przemawia rodzaj niesamowitej duchowości – tej, która wynika z religijności, ale i tej wynikające z duchowych przeżyć. Zazwyczaj odrzucam takie treści, ponieważ wyczuwam w nich zbyt dużą dozę fanatyzmu. Natomiast tutaj dominowała naturalność. To, w co chcemy wierzyć, jest wyłącznie naszym wyborem i to my doprowadzamy do rozwoju swojej duchowej sfery. "Mała Księga Życia" daje możliwość spojrzenia w głąb siebie i dokonania refleksji na temat własnego życia i własnych wyborów.
Nie można też nie zwrócić uwagi na piękne wydanie tej krótkiej książeczki. Takie małe, a daje tyle radości. Zachęca ładnym wyglądem wizualnym, ale też przejrzystością umieszczonych w niej treści. Pojawiają się rozdziały, które kierują czytelnika na odpowiednie tory i pozwalają przygotować się do tego, co przyniesie nadchodząca treść.
Niezmiernie cieszę się, że doszło do tej małej pomyłki z mojej strony. Chciałam opowieść o zwierzętach, otrzymałam opowieść o życiu, ludziach i... też trochę o zwierzętach. Już dawno nie udało mi się poczuć w sobie tyle emocji i dać się ponieść głębokim refleksjom, które realnie zmieniły małe części mojego życia.