"Istniały czyny, których nie dało się wybaczyć. Nawet jeśli człowiek bardzo tego pragnął." (str.20)
Trzecia ostatnia część powieści obejmuje lata 1939 - 1951. Jest równie ciekawa jak pozostałe części. Trzyma w napięciu do końca. W życiu bohaterów było wiele dramatycznych chwil. Trudnych wyzwań, z którymi musieli się zmierzyć. Przystosowania się do brutalnej rzeczywistości. Oczekiwań, że los okaże się łaskawszy i pozwoli normalnie żyć. Ścieżki bohaterów były bardzo kręte. Miłość i nienawiść przeplatała się przez całą powieść. Brutalność i egoizm niektórych bohaterów przerażały. Odróżnianie dobra od zła nie zawsze było proste.
Podejmowane decyzje nie zawsze okazywały się słuszne i często kończyły się przykrymi konsekwencjami. Czasami jednak po upływie czasu okazywały się zbawienne. Przebaczenie odgrywało tu dużą rolę. Dokonywanie trudnych wyborów by ratować siebie i bliskich. Ci co byli na dole wspięli się na szczyty, a ci z góry spadali z niej z łoskotem.
Judith przegrywa proces oskarżona o fałszerstwo dzieł sztuki, a przede wszystkim o to że była Żydówką. Nastały dla niej ciężkie czasy. Po kilkumiesięcznym pobycie w berlińskim więzieniu trafia do obozu w Ravensbruck. Ogromna miłość do dziecka pozwoliła jej przetrwać najgorsze chwile. Trzymała przy życiu i wierze na lepszą przyszłość. Obaj jej mężczyźni robili wszystko by wyciągnąć ją z obozu, jednak niewielkie przynosiło to rezultaty.
Komisarzowi Rudolfowi mimo, że miał dobre intencje nic nie wychodziło. Jego miłość do Judith skończyła się dla niej fatalnie. Skrzywdził ją tracąc jej zaufanie, szacunek i sympatię. Dręczyły go wyrzuty sumienia i nie miał pomysłu jak naprawić swój błąd.
W rodzinie Herberta nic się nie zmieniło. Choroba żony posuwała się i zatruwała życie rodzinie. Ojciec zagorzały antysemita, matka erotomanka uwodząca zięcia, szwagier człowiek bez serca. Jedynie młodsza siostra była pocieszeniem i lekiem na każde zło. Po aresztowaniu Judith musiał zająć się ich dzieckiem, które było ulubienicą całej rodziny.
Max kontynuuje swoje podróże w poszukiwaniu artefaktów i dowodów na istnienie aryjskich korzeni cywilizacji. Mimo że zaszedł już daleko w swoim życiu wiecznie mu było mało. Był zachłannym człowiekiem. Jego miłość do siebie była tak silna, że na inną nie było już miejsca. Z wielką pieczołowitością piął się do góry, a kiedy dotarł na szczyt, jej zbocza nie były dla niego łaskawe i powoli zaczęły się obsuwać. Dawna przepowiednia się spełniła.
"Największą krzywdę mogą wyrządzić nam ludzie, których kochamy." (str.271) Ten cytat odnosi się do wielu bohaterów powieści. Za popełnienie jej każdemu z nich przyszło zapłacić.
Ludzie pod wpływem traumatycznych wydarzeń się zmieniają. Doceniają wartości, które niesie życie i samo życie. Potrafią spojrzeć na świat pozytywnie, dostrzegać dobroć innych i zmieniać samych siebie i swoje postępowanie.