Zrozumiec Feliksa, tom 1 recenzja

Nie ma co ukrywać, że gdyby nie wydawnictwo WasPos to nie wiele wiedziałabym o Feliksie Dzierżyńskim. Biorąc książkę do ręki, wiedziałam, że przecież to też nie do końca typowa biografia, więc z uśmiechem od ucha do ucha zasiadłam do czytania.

Jak na takie książki przystało, zapoznajemy się z naszym głównym bohaterem od jego najmłodszych lat po moment, w którym wyjeżdża do Berlina. Jego pierwsze podrygi w walce o lepsze jutro, nie tylko dla siebie. Wpisując w wyszukiwarkę nazwisko Feliksa przede wszystkim wyskakuje to jakie miał przydomki („Żelazny Feliks”, „Krwawy Feliks”, „czerwony Kat”) i jak bardzo był negatywną postacią. Oczywiście nie twierdzę, że była to postać pozytywna, bo przecież w każdej plotce jest ziarnko prawdy, niemniej jednak zawsze miło zobaczyć / przeczytać tę drugą stronę medalu.

Czego się zatem dowiedziałam? Na pewno tego, że Feliks nie tylko planował zostać duchownym, ale również odbył karę w więzieniu i brał udział w powstaniach. Co prawda historia nie jest moją mocną stroną, szczególnie ta zagraniczna, ale mimo to książkę przeczytałam zaskakująco szybko. Nie można ukryć, że język jest prosty i lekki do czytania. Dodatkowym atutem jest to, iż przypisy są na stronach, a nie zrzucone na „słowniczek” na końcu książki. Myślę, że trzeba tę książkę traktować bardziej jako ciekawostkę i po prostu dać się porwać historii z innej strony.