„Kropka, z której się zrobił punkt, z którego się zrobiła plama, z której się zrobiła sylwetka, z której się zrobił chłopiec”
Jeżeli miałabym wskazać książkę, którą każdy powinien chociaż raz w życiu przeczytać, na pewno byłoby to dzieło Johna Boyne pod tytułem „Chłopiec w pasiastej piżamie”. Niewielka objętościowo, aczkolwiek o bardzo bogatym wnętrzu, nadzwyczaj wzruszającym i dogłębnie poruszającym każdą najmniejszą cząstką ciała. Nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek przeszedł obojętnie przy chłopcu siedzącym przy drucie kolczastym ubranym wyłącznie w brudną i wydzielającą nieprzyjemny zapach pasiastą piżamę...
Reżyser ekranizacji wyżej wspomnianej pozycji pragnie nawet, aby znalazła się na liście lektur szkolnych. Ja jednak uważam, że nie jest to dobry pomysł, ze względu na to, iż uczniowie z niechęcią sięgają po obowiązkowe tytuły. Według mnie lepszym pomysłem byłoby obdarowanie młodego człowieka tą niesamowitą książką przez rodziców czy dziadków. Myślę, że przekazywana z pokolenia na pokolenie miałaby w sobie coś jeszcze bardzie magicznego i niepowtarzającego. Historia przekazywana z pokolenia na pokolenie przy pomocy jednej maleńkiej, lecz jakże bezcennej książeczki..
Spotkanie dwóch chłopców na skraju ich jakże odmiennych światów. Jeden z nich to syn komendanta w służbie Furii. Drugi to syn zwykłego polskiego zegarmistrza. Urodzili się tego samego dnia, miesiąca i roku. A połączy ich obóz zagłady zwany „Po – Świecie”. Czy przyjaźń między chłopcami będzie możliwa? Czy ojciec, który jest tak ważnym żołnierzem, pozwoli aby jego syn zadawał się z więźniem? A także czym dla chłopców jest wojna? Czego pragną i o czym marzą w tak okropnych i przerażających czasach?
Książkę irlandzkiego pisarza Johna Boyna pod tytułem „Chłopiec w pasiastej piżamie” przeczytałam pierwszy raz w tamtym roku. Jednakże kiedy niedawno zobaczyłam ją w zapowiedziach wydawnictwa Replika od razu zapragnęłam sięgnąć po tą niesamowitą, choć smutną pozycję po raz kolejny. Przyznaję szczerze, że od pierwszego spotkania z Brunonem i Szmulem równie mocno zapragnęłam mieć „Chłopca w pasiastej piżamie” w swojej biblioteczce. Jest to dzieło, które naprawdę warto mieć na własność. Osobiście jestem pewna, że to nie będzie to moje ostatnie spotkanie z tragiczną, ale pouczającą historią tych dwóch niewinnych dziewięcioletnich chłopców. Tym razem nie mniej byłam poruszona niż poprzednim razem. Mimo świadomości jak się skończy dzieło stworzone przez Johna Boyne coś tak mocno mnie ściskało w sercu... Aż nie potrafię tego uczucia opisać. To po prostu trzeba poczuć!
A więc nie czekajcie. Nie traćcie ani chwili! Czym prędzej sięgnijcie po dzieło Johna Boyne pod tytułem „Chłopiec w pasiastej piżamie”. Tu słowo „polecam” nie pasuje. W tym miejscu można napisać wyłącznie jedno zdanie, które brzmi...
TO KONIECZNIE TRZEBA PRZECZYTAĆ!
Jest pewien fragment utworu Eldoki pod tytułem „Granice”, który wciąż powtarzałam sobie myślach po skończeniu „Chłopca w pasiastej piżamie”. Jednak Ci, którzy nie czytali tego dzieła, niech lepiej przeczytają go dopiero po skończeniu lektury...
„Czasem zrozumieć to wszystko jest tak trudno
I ciężko sobie wmówić, że życie jest próbą
Że ktoś ułożył ten plan precyzyjnie
Kiedy odchodzą szybko ci, którzy żyli tak niewinnie”