Skaza recenzja

 Komisarz Barnard Gross po osobistej tragedii przed dziesięcioma laty, w poszukiwaniu spokoju, wytchnienia , przenosi się do małego miasteczka Chełmży w okolicy Torunia. Ale nic bardziej mylnego, małe miasteczko, na pozór bardzo spokojne, kryje wielkie tajemnice. Skute lodem jezioro, trup w łódce, trup pod lodem, nierozwiązane tajemnicze zniknięcie Chełmżyńskiego biznesmena i jego żony.
 
 Bernard Gross typ introwertyka – powściągliwy, poważny, sprawiający wrażenie zamyślonego, powolnego, nieobecnego, zastanawiającego się nad każdym zdaniem. Ale dla mnie to glina, który jest konsekwentny w działaniu, potrafi realnie ocenić sytuację, charakteryzuje się dokładnością i stanowczością.Zawsze gotowy do działania, ale niestety nie rozwiązał najważniejszej sprawy, sprawy która dziesięć lat temu odebrała mu żonę, zniszczyła małżeństwo i rodzinę. Nie umie sobie z tym poradzić to dlatego praca stała się najważniejsza. 
 Pojawia się też bibliotekarka Malwina Lemańska kobieta elegancka, o ciepłym uśmiechu, która onieśmielała Grossa, która także jest po przejściach życiowych. 
 
 Cała akcja toczy się dwutorowo, czasy obecne i wydarzenia z przed dziesięciu lat. Dwa romanse , które wymykają się z pod kontroli i prowadzą do nie przewidzianych zdarzeń. Opowieść o samotności człowieka, nie ma tu rozlewu krwi , za każdym zakrętem nie kryje się stos trupów, zbrodnie już zostały popełnione i trzeba je rozwiązać. Cała historia, mimo że dość spokojna, niesamowicie wciąga. Autor powoli odkrywa coraz to nowe wątki, powoli podsyca naszą ciekawość ,zadbał o rzetelny i szczegółowy przekaz. Polecam.