Czy jedną i tę samą historię można opowiedzieć na kilka sposobów bez utraty zainteresowania czytelnika? Można! Ta sztuka udała się Cezaremu Harasimowiczowi.
Przyznam, że nie mogłam się nadziwić na ile różnych pomysłów wpadł autor, by opowiedzieć nam historię, której punktem wyjścia jest najbardziej znana celtycka legenda o Tristanie i Izoldzie. To opowieść o dwojgu kochanków i potędze miłości, która za nic ma ludzkie prawa i obyczaje. Tristan - siostrzeniec i wasal króla Kornwalii Marka, wyrusza po jego przyszłą żonę. Izolda to pochodząca z Irlandii wybranka króla. W czasie podróży główni bohaterowie wypijają przypadkowo napój miłosny, przygotowany przez matkę królewny dla niej i dla króla.
Para bohaterów, których losy zostają ze sobą gwałtownie złączone, ulega, wbrew wszystkiemu sile miłości… Jak się to kończy? Pewnie dobrze wiecie, jeśli nie – odsyłam do lektury. Przekazywany ustnie poemat w wieku XIX spisał wybitny francuski mediewista Joseph Bédier.
Ten pomysł fabularny wykorzystał znany scenarzysta Cezary Harasimowicz. To literacki eksperyment umiejscawiający naszych bohaterów w różnych czasach i przestrzeniach. Swoiste literackie rozdwojenie jaźni. Autor umieszcza słynnych zakochanych między innymi w nękanej napadami Krzyżaków wiosce na Litwie, na piastowskim dworze, w masońskiej loży, w trakcie obrad Sejmu Czteroletniego, w sercu walk powstańców z carskim zaborcą, na legendarnej Route 66, a nawet w obozie koncentracyjnym Auschwitz.
Otrzymujemy 496 stron przewrotnej, zadziwiającej opowieści i choć lektura bywa momentami męcząca, warto przez nią przebrnąć.
Co bywało męczące?
Język – dosadny, momentami brutalny i wulgarny. To nie poezja. Cała się w sobie spinałam, no jak tak można i to o miłości! Naturalizm ze szczyptą moralizatorstwa, to też tu znajdziemy. Autor nie pieści się z czytelnikiem, kawa na ławę pokazuje prawdę, nie zawsze łatwą w odbiorze. Jednak nie można zarzucić autorowi braku kunsztu i wyczucia słowa. Różne epoki – rożne stylizacje. To niewątpliwy plus. Z punktu widzenia czytelnika specyficzna narracja i styl opowieści potrafi momentami nużyć. Najlepiej dawkować sobie tę lekturę - jedno, góra dwa opowiadania na raz. Były takie, które podobały mi się bardziej, zwłaszcza te w historycznie wcześniejszych czasach, ale myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.
Różne epoki i sytuacje, różny status naszych bohaterów. Zmieniające się realia i ten sam temat – miłość skazana na niepowodzenie. Uczucie tragiczne, które wiedzie do zagłady, fatum przed którym nie ma ucieczki, jak w literackim pierwowzorze. I choć sam pomysł może bulwersować, trzeba przyznać, że z miłością tak to bywa. Karkołomny na pierwszy rzut oka zamysł, przekazuje prawdę uniwersalną o uczuciu, które przychodzi niespodziewanie i bywa trudne. Każdy marzy o miłości szczęśliwej i spełnionej, jednak życie to nie bajka i pisze własne scenariusze. Zaskakujące, jak ta książka!