"Jest chęć, jest wiara, jest też cała masa przeszkód
Determinacja sprawia że nie stoisz w miejscu
Wciąż poprawiać swoje skillsy przede wszystkim
Być kimś, być sobą, iść swoją własną drogą".
Poszukiwanie własnej tożsamości jest domeną głównie młodych ludzi. Trudno odnaleźć własną drogę, trudno o jakąkolwiek inspirację, gdy codzienna, brutalna rzeczywistość ciągnie w dół. Czy w takiej sytuacji ratunkiem może stać się muzyka? Muzyka, będąca pasją i motywacją do zmian na lepsze? Każdy sposób jest dobry, by wyeliminować marazm z własnego życia.
Jarosław Podsiadlik to raper, poeta i obecnie również pisarz. Napisał dwa zbiory poezji: "Noc mówi mi" oraz "Myśl jednej chwili". Muzyka jest częścią jego życia, a cała kultura hip-hopowa jest mu bardzo bliska. Autor uważa, że "rap jest wyrafinowaną formą poezji". "Być kimś, być sobą. Pierwsze 7 dni" to pierwsza część planowanego przez autora cyklu, wzbogacona o dołączoną płytę CD z muzyką hip-hopową.
Krzysiek jest gimnazjalistą, wychowującym się w problemowej rodzinie. Ojciec od dłuższego czasu pije i nie interesuje się żoną ani synem. Matka bohatera stara się jak może, aby utrzymać domowy budżet w ryzach i nie przejawia chęci zmian w swoim życiu, które wyeliminowałyby przemoc domową. Krzysiek, nie rozumiany przez najbliższych mu ludzi, spędza wolny czas na spotkaniach ze swoim przyjacielem Marcinem, popijaniu piwka oraz na pisaniu luźnych tekstów piosenek traktujących o życiu. Bytność na koncercie pewnej grupy rapowej i poznanie ciekawego człowieka, znajomego Marcina, wzbudza w chłopaku chęć do zmian. Muzyka rapowa staje się dla niego punktem zwrotnym i swoistą alternatywą wobec okrutnej prozy życia.
Książka Jarosława Podsiadlika jest swoistą innowacją na naszym rynku wydawniczym i to w dwóch płaszczyznach. Po pierwsze, połączenie tematyki hip-hopowej z literaturą jest już dość zaskakujące. Dopóki nie przeczytałam tej publikacji, trudno było mi połączyć pojęcie czytania książek z rapem, były to bowiem dla mnie dwa, całkiem różne wymiary kultury. Po lekturze jednak moja wyobraźnia nie jest już tak ograniczona i te dwa obszary są w stanie odnaleźć części wspólne. Druga płaszczyzna to wymiar całkowicie muzyczny. Do książki bowiem dołączono płytę CD z dwudziestoma utworami raperów, znanych z naszej polskiej sceny hip-hopowej: Pono, Hudy, WdoWA, Kazan czy Hukos. Moja edukacja muzyczna w sferze rapu zakończyła się na Kalibrze 44 i Paktofonice, więc muszę uwierzyć na słowo, że ukazani na płycie wykonawcy to czołówka polskiego hip-hopu. Dołączonej płycie nadano taki sam tytuł jak książce. Kawałki jakie zawiera to oprócz typowo hip-hopowych, również brzmienia reggea. Niektóre teksty z książki, odnajdziecie na płycie w formie muzycznej. To naprawdę bardzo ciekawe połączenie, z którym większość polskich czytelników z pewnością się do tej pory nie spotkała.
Autor dzięki trafionej pierwszoosobowej narracji, ukazuje świat młodego człowieka, którego samotność wśród ludzi przytłacza, a bezsilność wywołuje przeróżne myśli i emocje. Środowisko w jakim wychowuje się Krzysiek zostało ukazane mocno realistycznie: ojciec alkoholik podnoszący często rękę na swoją rodzinę, bezsilna matka, nierówności społeczne i brak jakichkolwiek perspektyw to obraz będący codziennością tysięcy młodych ludzi w naszym kraju. Warto zaznaczyć, że ukazana patologia rodziny i tak nie jest jedną z najgorszych, jakie można spotkać w wielu domach i pomimo tego, poraża swoją dosadnością. Jarosław Podsiadlik pokazał w pełnej krasie jaki wpływ na naszą przyszłość mają rodzice, środowisko wokół nas, oraz często pieniądze. Czy więc historia Krzysztofa umacnia przeświadczenie o spalonym starcie osób, które nie mają w nikim oparcia? Nie do końca. Autora starał się pokazać realia takiej egzystencji z jednoczesnym impulsem wskazującym, że jednak można mieć wpływ na swoje życie. Takim impulsem może być pasja i przede wszystkim wiara w pozytywne zmiany. Krzysztof zaczyna wierzyć, a to już dużo w jego sytuacji.
Siedem dni z życia bohatera, obfituje w wiele przemyśleń i refleksji dotyczących natury życia w naszym kraju. I ta warstwa fabularna w postaci dużej ilości filozoficznych dialogów pomiędzy bohaterami książki, nie brzmi niestety wiarygodnie. Niektóre teksty epatują zbytnią podniosłością i z pewnością młodzi ludzie, w wieku gimnazjalnym nie rozmawiają w tak wyszukany sposób, używając tak sztucznego języka. Materię tę ratują użyte w tekście wulgaryzmy, tak charakterystyczne dla języka młodzieżowego. Myślę, że autor w kolejnej części cyklu musi popracować nad tą warstwą języka, by dialogi nie raziły sztucznością. Należy również ostrzec czytelników, że w książce "Być kimś, być sobą. Pierwsze 7 dni" zastosowano kompozycję otwartą, a więc historia Krzysztofa nie została zakończona. Na poznanie jego dalszych losów czytelnicy będą musieli zaczekać do publikacji drugiej części pt. "Być kimś, być sobą – kolejne siedem miesięcy".
Jestem pełna podziwu dla Jarosława Podsiadlika za sam pomysł na tak wyróżniającą się publikację. Wykonanie, również pomimo opisanych wyżej mankamentów, zasługuje na pozytywną ocenę i polecenie książki. Jeśli lektura historii Krzysztofa pozwoli choć jednej osobie odnaleźć własną tożsamość i pozwoli być po prostu sobą, to będzie wielki sukces. Oby takich inicjatyw powstawało więcej.