Marek Krajewski uraczył czytelników kryminałem z prawdziwego zdarzenia. Jest mrocznie, jest tajemniczo, jest… po męsku. Osadzając akcję w latach międzywojennych tylko wzmocnił jej pozytywny odbiór.
Czasy międzywojenne i okres II wojny światowej w literaturze zrobił się ostatnio bardziej fascynujący, a tym samym częściej brany na warsztat. Możliwe, że to wynik popularności "Czasu honoru". A może to po prostu kwestia "ciekawych" czasów? Nawet Henry Hemming w swojej wspomnieniowej książce z podróży w kierunku Bagdadu wspomina, że młodych inspirują ekstremalne podróże i ciągnie ich w niebezpieczne miejsca właśnie dlatego, że nie doświadczyli rewolucji. Być może stąd bierze się ostatni pomysł organizowania podróży w niebezpieczne miejsca lub w regiony, gdzie można doświadczyć (na przykład) spotkania bliskiego stopnia z anakondą.
Eberhard Mock zostaje oddelegowany do rozwiązania zagadki tajemniczego i niezwykle brutalnego morderstwa dokonanego na córce barona von der Maltena. Sprawę komplikuje sytuacja polityczna. Po tym jak do winy - pod przymusem - przyznaje się starszy schorowany mężczyzna obdarzony wizjami, do Breslau przybywa Anwaldt, by na nowo przyjrzeć się sprawie.
Autor kryminalnej serii o niemieckim Wrocławiu często w treści zawiera słowo retardacja. I równie często sam stosuje ten zabieg. Często nakazuje nam zająć myśli kompletnie inną sprawą, by tylko wzbudzić naszą ciekawość i odciągnąć w czasie rozwiązanie akcji. Jednak nie oznacza to, że książka chwilami staje się nudna. Mare Krajewski jedynie w bardzo udany sposób zwiększa napięcie czytelnika. Odbija piłeczkę powrotami do przeszłości. Dzięki czemu dokładnie nakreśla charaktery tych nietuzinkowych panów z przeszłością.
W „Śmierci we Breslau” jednocześnie bardzo głęboko nakreślany jest rys postaci. Można mieć wrażenie, że tych ludzi znany od niepamiętnych czasów. Co więcej, wszystkiego dowiadujemy się stopniowo. Dodając do tego bardzo dopracowane opisy i przemyślaną treść możemy podczas czytania doświadczyć ciekawych wrażeń. Jesteśmy w stanie poczuć klimat lat 30. Dla mieszkańców Wrocławia będzie to tym większa przyjemność, iż bardzo wyraźnie mogą sobie wyobrazić świat w tym kryminale. Mogą czytać tę historię, przemieszczając się po mieście i – dzięki wykazowi nazw ulic na samym końcu tej niezbyt opasłej sensacji – mogą umiejscowić siebie w akcji powieści. Dzięki rozbudowanym, dokładnym opisom nawet osoby, które nie widziały współczesnego Wrocławia na własne oczy, będą w stanie poczuć się mieszkańcami Breslau. Bardzo ciekawe doświadczenie literackie.
Sama skomplikowana zagadka kryminalna jest nietuzinkowa i arcyciekawa. Początkowo możemy mieć wrażenie, że ze "Śmierci w Breslau" nic wyjątkowego nie wyniknie. Sama już prawie zrezygnowałam z dalszego czytania. Doradzam jednak odpędzić daleko podobne myśli, przezwyciężyć się i doczytać do końca. Z każdą kolejną stroną robi się coraz ciekawiej. Z każdą kolejną stroną akcja coraz bardziej się zazębia i szukamy odpowiedzi w jeszcze bardziej odległej przeszłości. Opóźnienia akcji, które autor stosuje usypiają naszą czujność. Aż do momentu wielkiego zaskoczenia.
"Śmierć w Breslau" jest kryminałem niezwykle dopracowanym i przemyślanym. Pozwolę się tylko uczepić samej końcówki. W moim mniemaniu, książka powinna się zakończyć na nieco wcześniejszych wydarzeniach. Możliwe że wtedy wydawałaby się jakby niedomknięta, ale autor pozostawiłby czytelników w lekkiej konsternacji.
W powieści znajdziemy niemieckie nazewnictwo, możemy poczuć przedwojenne nastroje, ksenofobię, ale także propagandowość prasy. Tym dzieło Krajewskiego wyróżnia się na tle licznych tytułów filmowych i literackich. Też samo osadzenie akcji na kilka lat przed tradycyjnie wykorzystywanymi zdarzeniami, jak sama II wojna światowa, bez zaznaczenia nastrojów przed jej wybuchem.
Zaznaczam iż mimo nieco edukacyjnej formy nie jest to powieść dla każdego. Przede wszystkim nie doradzam jej ludziom o słabych nerwach – niektórych fragmentów mógłby autorowi pozazdrościć sam Stephen King. Krajewski chwyta nas w swoje szpony bardzo mocno, tak że niejeden koszmar może się nas trzymać po jej przeczytaniu. Oczywiście nie jest ona niemożliwie mocno nasycona elementami, które w czytelniku mogą wzbudzić obrzydzenie. Zabójstwo i tortury są tutaj jednak bardzo wyszukane. I mogą zaboleć także odbiorców. Obecny w powieści erotyzm i rozbuchanie seksualne pomniejszych bohaterów mogą zszokować niejedną pełnoletnią osobę. Za mało, by uznać ten tytuł za thriller erotyczny. Jednak mimo wszystko raczej nie polecam go zbyt młodym osobom.