Czasami mam wrażenie, że tylko Agatha Christie potrafi tak pisać, iż w króciutkiej formie znajdzie się wszystko, co jest niezbędne w dobrej historii kryminalnej: zabójstwo i znalezienie winnego, charakterystyka wszystkich osób, o których trzeba coś wiedzieć, opowieści rodzinne oraz ciekawostki ze świata. I do tego wszystko wydaje się bardzo zawiłe.
W pamiętniku dotyczącym prac nad książką "Trucicielka i inne opowiadania" Schmitt pisze: "Wiele powieści przypomina wyrób czekoladopodobny, w którym brak czekolady"[1]. Czasami nachodzi mnie ochota na czytanie krótkich form. A niekiedy okazują się one dużo lepsze niż niejedna epopeja. Zadziwia to, że ta chudziutka książeczka zawiera kilka opowiadań. Jak można napisać dobre opowiadanie (kryminalne!) zajmujące osiem czy dziesięć stron?
Żyję w przekonaniu, że zbiór opowiadań powinien mieć jakiś łącznik. Chciałabym wspomnieć - za okładką tej książki - iż opowiadania połączyła postać panny Marple, która "w pewnych kręgach (…) słynęła ze zdolności detektywistycznych"[2]. Tym bardziej że wskazuje na to oryginalny tytuł powieści. Zbiór jednak zawiera dwie historie, które wydają się wyrwane z kontekstu. Zwłaszcza "Lalka krawcowej" zdaje się zupełnie inna gatunkowo i tematycznie. Bardziej przypomina historię fantastyczną niż sensacyjną. W tej i ostatniej historyjce ("Mroczne odbicie") nie ma pani detektyw-amator. Zaletą omawianego zbioru jest jednak to, iż opowiadania przedstawiające sprawy rozwiązywane przez nią płynnie przechodzą w te, w których nie brała udziału.
Pannę Marple na pewno zna każdy miłośnik twórczości Agathy Christie. To starsza kobieta o błyskotliwym umyśle i nieco wiktoriańskim sposobie bycia, która niejedną osobę potrafi zadziwić. Albo staje się przypadkowym świadkiem wydarzeń o zabarwieniu kryminalnym (i dość szybko znajduje winowajcę), albo bardzo chętnie pomaga rodzinie lub znajomym (i przede wszystkim policji) w rozwiązywaniu zawiłych zagadek. Przy okazji sporo dowiadujemy się o jej relacjach z bliskimi, charakterze tych ludzi oraz ich dolach i niedolach. Długie opowieści o wydarzeniach, jakie przypomina sobie w związku z kolejnymi zbrodniami lub tajemniczymi zdarzeniami (z którymi niejeden detektyw miałby spory problem) co prawda oddalają nas od właściwej sytuacji, ale bardzo ubarwiają powieści. I na pewno pozwalają znaleźć klucz do rozwiązania danej sprawy.
Zaskakuje to, że chociaż opowiadania są tak króciutkie, Agatha Christie zdołała zawrzeć w nich owe nawiązania. Mimo wszystko każda z zagadek sprawia wrażenie bardzo zawiłej i mogłoby się wydawać, że w ogóle nie trzeba rozwijać tematu. Wydarzenia prowadzą nas od punktu A (odnalezienia zwłok) do punktu B (odkrycia sprawcy przez pannę Marple). I nie można powiedzieć, by w opowiadaniach czegoś brakowało. Ani by historie te były za krótkie. Są w sam raz.
Streszczać akcji opowiadań nie będę, bo mijałoby się to z celem (musiałabym opowiedzieć całość). W każdym razie mamy tutaj konającego w Świątyni, który wypowiada ostatnie tajemnicze słowo; zabójstwo kobiety, którego prawdopodobnym sprawcą jest niezwykle spokojny mąż; znalazło się miejsce także na prawie sherlockowską zagadkę ukrytego skarbu, historię początkowo na kryminał niewyglądającą, lustrzaną wizję zabójstwa, do którego bohater próbuje nie dopuścić, połączenie fantasy z lekkim thrillerem, gdzie jedna z bohaterek to... lalka.
Jest zabawnie i jest zawile. Książeczkę przeczytać można dość szybko, bo te opowieści są niezwykle wciągające. Było tutaj dla mnie parę zaskoczeń, choć rozwiązania wydają się oczywiste.
Polecam każdemu fanowi twórczości Agathy Christie. Na pewno się nie zawiedzie.
---
[1] Éric-Emmanuel Schmitt, "Trucicielka i inne opowiadania", przeł. Agata Sylwestrzak-Wszelaki, wyd. Znak Literanova, 2011, s. 239.
[2] Agatha Christie, "Śmiertelna klątwa", przeł. Agnieszka Bihl, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2005, s. 14.