Zbiór szkiców biograficznych o polskich inteligentach z czasów PRLu, tych, których już nie ma, a czasami już i nie ma tych, co ich pamiętają. Czy inteligencja jako grupa, czy klasa społeczna jeszcze istnieje? Bardzo wątpię, ostatnio ma zły czas, atakowana i wyzywana od łżeelit i wykształciuchów albo się spauperyzowała, albo stała się milczącą klasą średnią. Niemniej w czasach PRLu była ważna i widoczna.
Czytałem książkę powoli, co jakiś czas rozdział o jednej postaci, można to robić niezależnie, bo rozdziały nie wiążą się ze sobą; kilka szkiców zapadło mi w pamięć.
Szkic o Kotarbińskim narobił mi apetytu na jego pisma, bo jasno pisze, poza tym jego koncepcja drogi życiowej bardzo mnie pociąga. I jeszcze bliskie mi są jego racjonalizm i koncepcja etyki niezależnej. Warto do niego sięgnąć.
Łomnicki – genialny aktor i nieszczęśliwy człowiek. Co ciekawe, mający kompleks Erwina Axera, niebywałej wiedzy tego ostatniego. Z kolei Erwin Axer miał kompleks Leona Schillera...
Dejmek – wielki reżyser teatralny i skomplikowany człowiek. Konrad Swinarski, geniusz teatru, człowiek rozdarty między dwoma kulturami, walczący ze swoimi demonami.
Pewien niedosyt przynosi rozdział poświęcony wybitnemu historykowi gospodarczemu Witoldowi Kuli, autorka nie wspomina bowiem o jego zupełnie epokowym dziele `Ekonomiczna teoria ustroju feudalnego' to przecież klasyka historii gospodarczej, na poziomie światowym.
A tak naprawdę jest to książka o postawach polskiej inteligencji wobec komunizmu, o tym podstawowym dylemacie, czy trwać w oporze, czy zgodzić się na ograniczoną współpracę z reżimem. Najlepiej ów dylemat opisuje w dłuższym cytacie prof. Marcin Kula, syn Witolda Kuli: „Można być pełnym szacunku dla tych, którzy odmówili współpracy. (...) Można mieć szacunek tym większy, że wielu z odsuniętych czasu nie straciło. Na pytanie jednak, czy więcej nam wszystkim dali ci, którzy się radykalnie odcięli, czy ci, którzy współpracowali przy zachowaniu rozsądku, nie ma odpowiedzi.(...) Historia nie powinna zresztą być sądem, lecz powinna starać się zrozumieć znaczenie poszczególnych czynników dla biegu dziejów. Z tego punktu widzenia jedni i drudzy mieli swoją wagę i dobrze, że jedni oraz drudzy istnieli. Trwający w stanowczym oporze przypominali istnienie alternatywy, która, choć jedynie teoretyczna lub potencjalna, była czynnikiem liczącym się, ostatecznie zaś się przydała. Natomiast dzięki tym, którzy współpracowali bądź nawet uczestniczyli w systemie – byle nie sprzedając się i zachowując przytomność zawodową – wychodziliśmy z komunizmu lepiej niż wiele krajów naszej strefy geopolitycznej. Wiele z tego, co, mimo wielkich trudności, powstało w PRL w zakresie sztuk i nauk, w tym w humanistyce, nie było złe.”
Ostatnio o tych dwóch drogach się zapomina, propagując tylko jedną, a wówczas to wszystko wcale nie było tak proste.
Poza tym zaletą książki jest przypomnienie sylwetek naukowców i twórców, którzy już powoli zostają zapomniani, a wcale na to nie zasługują.