W ramach wstępu powiem tylko, że jeśli ktoś uważa, że książki dla dzieci to książki tylko dla dzieci popełnia jeden z największych czytelniczych błędów. Dzieci zazwyczaj skupiają się na samej fabule, podczas gdy dorosły w lekturze odnajduje drugie dno i to jest według mnie najwspanialsze w całej książkowej przygodzie. Że można tę samą opowieść przeżywać na różny sposób. Dziś chcemy z córką zaprezentować Wam niesamowitą powieść ukazaną nakładem Wydawnictwa Dwukropek, którą do tej pory przeczytałam dwa razy. Co rzadko mi się zdarza, ponieważ zazwyczaj brakuje mi czasu na kolejne pokonywanie kilkuset stron podczas gdy inne książki czekają. Pierwszy raz pochłonęłam ją w ciągu jednej nocy – miało to być tylko przekartkowanie, jednak po kilku stronach przepadłam na amen. A drugi raz czytałyśmy wspólnie i tym razem przepadła prawiedziewięciolatka. Żebyście wiedzieli, jaka to wspaniała książka jest! I jakie szczęście, że ją odkryłam w końcu. I jak dobrze, że mogę sobie pozwolić na subiektywizm i wychwalać pod niebiosa coś, co chwyciło mnie za serce. Za fabułę, za wartkość akcji, kreację bohaterów, przygody, przekład, przesłanie i milion, milion rzeczy, które sprawiają, że książka zostaje w czytelniku na długo, długo.
Książka rozpoczyna się w chwili, kiedy główny bohater, kilkuletni William Everett czeka na powrót swojego taty pracującego jako układacz torów przy budowie linii kolejowej łączącej wschodnie i zachodnie wybrzeże Kanady. Chłopiec bardzo tęskni za tatą, więc kiedy przypadkowo poznany dyrektor kolei proponuje mu wycieczkę do obozu, w którym przebywa jego ojciec, chłopiec zgadza się bez wahania. Tam dochodzi do tragedii, a tata Willa zostaje bohaterem. Od tej pory nie są już biedakami ledwie wiążącymi koniec z końcem, a ludźmi świetnie sytuowanymi, których stać na godne życie i zapewnienie dzieciom najlepszego wykształcenia.
James Everett zabiera syna w podróż pociągiem własnoręcznie przez siebie zaprojektowanym, nazywanym Bezkresnym z racji swojej ponad jedenastokilometrowej długości. To prawdziwe miasto na torach. Właściwie od tego momentu rozpoczyna się prawdziwa, niesamowita, fascynująca przygoda, od której nie można się oderwać. Wrażliwy, uzdolniony artystycznie Will będzie świadkiem morderstwa, będzie musiał zmierzyć się z grupą skorumpowanych hamulcowych, ocalić pociąg, a w szczególności pewien szczególny wagon, do którego klucz przypadkiem trafi w jego ręce. Spotka na swojej drodze specyficzną trupę cyrkową, z którą zacznie współpracować, a pracująca tam wyjątkowa dziewczynka, poznana kilka lat wcześniej stanie się jego prawdziwą przyjaciółką. Będą ludzie dobrzy i źli, szczerzy i fałszywi. Będzie o tym, jak pieniądze zmieniają człowieka i o tym, że trzeba dążyć do spełnienia marzeń wbrew temu, co myślą inni. Będzie o odgrywaniu różnych życiowych ról i o spotkaniu z fantastycznymi zwierzętami.
O strachu, pokonywaniu własnych słabości i odwadze. I o przygodzie będzie…przygodzie pierwsza klasa. A wszystko to w pędzącym olbrzymim pociągu pędzącej trasą Kanadyjskiej Kolei Pacyficznej.
Książka jest z tych grubszych, bez ilustracji. Ma za to piękną, twardą okładkę, na której widnieje majestatyczna, ogromna lokomotywa Bezkresnego. Aż chce się wziąć do ręki i przeżywać razem z Willem przygodę jego życia. Dla nas ta książka okazała się niespodzianką, bo nie ukrywam, spodziewałam się banalnej, prostej, łatwiutkiej historyjki. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po nocy spędzonej nad lekturą – ujrzałam ostatnią stronę. Przeznaczona dla starszych dzieci 9+, ale historię usłyszeć też mogą młodsze. Polecamy z całego serca!