"Patrzył w las. Było w nim coś pięknego, a zarazem tak przerażającego. Gdzieś tam czaiło się okrutne zło, bestia zdolna posunąć się do potwornych czynów."
Paweł Wolski to znany dziennikarz śledczy. Pewnego dnia dostaje tajemniczą wiadomość, w której zawarta jest wręcz błagalna prośba o pomoc. Może nie było by w tym jeszcze nic dziwnego, gdyby nie to, że dziewczyna, która widnieje jako nadawca maila, od kilku miesięcy nie żyje. Została brutalnie zamordowana, a sprawcy jak dotąd nie zidentyfikowano. Wolski postanawia jak najszybciej zająć się sprawą i wyrusza do Rytra, w którym doszło do tej okrutnej zbrodni...
"Twarz bestii" to kolejny kryminał Bartłomieja Kowalińskiego. Muszę przyznać, że "W zmowie z mordercą" nie udało mi się jeszcze przeczytać, ale zdecydowanie po tę publikację w niedalekiej przyszłości sięgnę. Wyobraźnia autora wywarła na mnie bowiem bardzo duże wrażenie. Tak naprawdę, sięgając po "Twarz bestii" nie spodziewałam się, że ta historia tak bardzo przypadnie mi do gustu. Już od samego początku urzekła mnie jednak jej okładka. Wywołuje ona swego rodzaju poczucie niepewności, tajemniczości i grozy.
Paweł Wolski to dość charakterystyczny bohater. Mimo wielu niepowodzeń, nigdy się nie poddaje. Dąży do wyznaczonego sobie celu i za wszelką cenę stara się rozwiązać zagadkę, która okazała się być za trudna nawet dla policji. Mimo tego, że ma rodzinę, często ryzykuje własne zdrowie i życie, by tylko poznać prawdę. Każdą wolną chwilę poświęca na rozmyślanie na temat morderstwa i stara się doszukiwać się nawet najmniejszych szczegółów.
Jeśli chodzi o inne postacie, to każda z nich jest na swój sposób wyjątkowa. W tej książce praktycznie nie ma bohatera, który nie skrywał by jakichś tajemnic. Są one po kolei przed czytelnikiem odkrywane.
Rozwiązywanie zagadki razem z Wolskim na kolejnych kartach książki było niesamowitym przeżyciem. Cały czas coś się działo, a liczne zwroty akcji powodowały coraz większe zamieszanie i niepewność. Podczas czytania tworzyłam własne teorie na temat tego kto może być mordercą, ale za każdym razem okazywało się, że autor był ode mnie sprytniejszy i poprowadził historię w całkiem inny sposób. Stworzył bowiem wiele poszlak i wskazówek, które powodowały, że podejrzenia co chwilę padały na inną osobę. Do samego końca nie udało mi się odkryć sprawcy zbrodni, choć starałam się być jak najbardziej dociekliwa, ponieważ już nie raz udało mi się przejrzeć zakończenia różnych książek. Jest to swego rodzaju plus, który dowodzi, że autor potrafi wyprowadzić czytelnika na manowce, by na końcu zaskoczyć obrotem spraw. Myślę, że lepiej do końca zmagać się z zagadką niż przejrzeć mordercę w połowie książki, a potem już tylko się nudzić.
Podsumowując.
Jest to jedna z lepszych książek, które przeczytałam w tym roku. Naprawdę polubiłam postać Wolskiego i czekam na kolejne jego przygody, a do "W zmowie z mordercą" muszę jeszcze wrócić. Szczerze zachęcam do czytania i mam nadzieję, że Wam ta publikacja także się spodoba.