To moje pierwsze spotkanie z Janem Józefem Szczepańskim, omawiana książka jest jego debiutem. A cała historia zaczyna się tak, że rodzina autora miała dom w Kasince Małej w Beskidach, autor jeździł tam z kolegami na narty jeszcze przed II wojną. Domem zarządzał niejaki Wicenty, człowiek ze wsi, ale też obieżyświat, (był w Ameryce, pracował na statkach), który raczył autora i jego towarzystwo barwnymi opowieściami ze świata, a Szczepański spisywał owe historie.
Są to takie opowieści barona Münchhausena z Beskidów, barwne, czasami śmieszne, ale dosyć dalekie od prawdy. Baja na przykład Wicenty, że w Kanadzie polował za pomocą słoni na lwy i tygrysy. Na nieśmiałą uwagę autora, że może to było w Afryce, bo owe zwierzęta raczej w Kanadzie nie występują, Wincenty mówi, że był w Kanadzie, a autor nie, więc nasz bajarz wie lepiej. Co racja, to racja.
Audiobook jest znakomicie czytany przez nieodżałowanego Wiesława Michnikowskiego, który wspaniale oddaje gwarową wymowę Wicentego. Oto przykład, Wicenty opowiada młodzieży o Sumatrze: „Ej, jak ja ty Samatry nie lubił! Najbardziej skrony tyk wążów. Nie uwierzylibyście, panowie, jakie to potrefią być smoki. Ja się sam dziwił, choć jużem ta niejedno widzioł.” myślę, że dużo lepiej się tego słucha, niż czyta.
Autor wyraźnie idealizuje swojego bohatera, robiąc z niego takiego wspaniałego górala, uosobienie mądrości ludowej, hardego, zawsze znajdującego wyjście nawet z najgorszej opresji, i oczywiście honornego. Sam Wicenty obraz ten utrwala w swoich opowieściach.
W pewnym momencie sielanka się kończy, mamy bowiem wojnę, dramatyczne przeżycia autora i Wicentego splecione ze sobą. A potem czas powojenny, trudna odbudowa dawnej rzeczywistości. Książka kończy się nieoczekiwanie, trochę mi brakuje relacji o dalszych losach Wicentego.
W czasie słuchania przyszły mi do głowy dwie książki: po pierwsze 'Popielec' Kłaczyńskiego, rzecz bardziej dramatycznie opisująca wojnę z perspektywy wiejskiej, Szczepański robi to raczej naskórkowo. I jeszcze, Wicenty przypomina mi trochę Greka Zorbę z jego nieustępliwością i chwytaniem się życia, czas wrócić do Zorby...
Jak już wspomniałem, książka jest debiutem Jana Józefa Szczepańskiego, autora, który obecnie wydaje się kompletnie zapomniany, a pisze naprawdę znakomicie, warto go czytać.