Dawno nie czytałam tak mocnego i brutalnego kryminału, jakim jest „Baron” Krzysztofa Jóźwika. I choć to moje pierwsze spotkanie z Jego twórczością, to nie ostatnie. Ta książka fascynuje, wciąga, a jednocześnie przeraża i szokuje. Wszędzie pełno trupów, dookoła mnóstwo krwi i ten zapach czyhającej śmierci. W sumie tam gdzie jest mafia, narkotyki i zero hamulców, tam przemoc idzie w parze z codziennością. Codziennością, w której brutalni i bezwzględni mafiosi rządzą miastem i nigdy nie mają dość władzy. A gdzieś tam w zaciszu własnych domów, po godzinach pracy, przeistaczają się w kochających, troskliwych i delikatnych ojców, mężów, partnerów, synów. Tylko jak długo będą w stanie utrzymać swoje mroczne pragnienia na wodzy? Swoje chore żądze, pożądanie, swojego wewnętrznego DEMONA?
Fabula już od samego początku dopada czytelnika mocną sceną. W wodzie odnaleziono zwłoki młodej kobiety. Bestialsko okaleczona, torturowana jeszcze za życia, zamordowana i porzucona. Puławski policja, na czele z Ewą Jędrycz oraz Hubertem Zaniewskim, rozpoczynają śledztwo, którego efekt przyprawia o gęsią skórkę. Pierwsze niewiadome, kilka poszlak, coraz więcej ciał, szemrane towarzystwo, mafia narkotykowa, Warszawa, Rzeszów- z każdym kolejnym rozdziałem, odnajdziemy coraz więcej wzajemnych powiązań, tajemnice powoli zostaną odkryte. Tajemnice, które zszokują, bowiem ukażą nam przebiegłość ludzkiej natury, ułomność człowieczej psychiki, potęgę chciwości, żądzy władzy, czystego zła.
Nie jest to książka dla każdego. Czytelnicy o słabych nerwach i żołądkach, zdecydowanie powinni sobie ją odpuścić. Autor bardzo dokładnie opisuje wszelkie sceny tortur ofiar, począwszy od motywu, po narzędzia, aż do właściwego zadawania bólu oraz tego, co dzieje się w jego trakcie z ciałem nieszczęśnika. Wszystko to jest dokładne, szokujące, budzące wstręt i odrazę. Już po jednej takiej scenie, wiecie, że nigdy nie chcielibyście spotkać kogoś takiego jak Baron- wybuchowego psychopatę, maniaka władzy, manipulatora. Istną Bestię. I choć jego postać budzi odrazę, to z drugiej strony coś nas do niego ciągnie. Pomimo obrzydzenia, pragniemy poznać go bliżej, zobaczyć co też siedzi w jego inteligentnej głowie, obserwować, jakim jest cudownym ojcem.
Pozostali bohaterowie także niczym nie odbiegają od tytułowego Barona. Prezes- całkowite przeciwieństwo brata- delikatny, stonowany, cichy, bierny, a z drugiej strony niepotrafiący się przeciwstawić bratu, z boku przyzwalający na jego okrucieństwo. Jest tak samo winy, jak Baron i jego ludzie od brudnej roboty. Ich matka, choć gra bardzo poboczną rolę, to nie można nie zauważyć jej skromności, dobroci, ogromnej miłości do synów, a gdy trzeba- wykazuje się racjonalizmem, obiektywizmem i zdrowym rozsądkiem. Trudno mi za to rozszyfrować parę puławskich policjantów, zapewne dlatego, iż nie znam poprzednich tomów z ich udziałem. On skryty, wycofany, a przy tym bardzo pewny siebie. Ona w zamian charakterna, energiczna i niestety, momentami arogancka, irytująca. Razem tworzą świetny duet śledczych, tylko nie bardzo potrafią ze sobą współpracować. Zagadką są także postacie związane z Warszawą- Krzysztof, Klaudia, Lucyna. I tutaj ponownie kłania się nieznajomość serii warszawskiej. Ale obiecuję sobie, że to nadrobię.
Akcja już od pierwszych stron, aż do samego końca nie zwalnia swojego tempa. Jest dynamicznie, nieobliczalnie, krwisto i brutalnie. Nie ma miejsca i czasu na nic niewnoszące opisy przyrody, świata, które tylko zapychają powieść, nużąc czytelnika coraz bardziej. W tej książce jest same „mięcho”, od którego nie można się oderwać, a jego duszna atmosfera nie da czasu nie wytchnienie. A liczne sprzeczności, jakie występują w tej powieści, tylko podsycają czytelniczą adrenalinę i ekscytację. Ten kryminał zawładnie naszymi zmysłami i długo nie da o sobie zapomnieć. Z czystym sercem polecam, ale tylko tym, którym brutalne sceny nie są straszne.