"Im mocniej dziewczyna się starała, tym bardziej ją odrzucano. W końcu odebrano jej kolejną rzecz - prawo do nazywania się aniołem. Zaczęto nazywać ją potępioną. Potępioną przez Boga"
Minęło 100 lat od wojny wywołanej przez anioły. Obecnie pomiędzy magicznymi gatunkami nastał względny spokój, który został zapoczątkowany traktatem. Na jego upamiętnienie są organizowane igrzyska. To co podczas nich się będzie działo zasadniczo jest wolą gospodarza, ale jest jedna zasada. Mają to być bezpieczne igrzyska, bez śmierci. W tym roku gospodarzem jest król wampirów. Tym razem, igrzyska będą inne niż dotychczas. Z pewnością na bardzo długo zapadną w pamięć...
Vittoria zostaje wybrana na reprezentantkę aniołów, co wydaje się dosyć zaskakujące ze względu na to jak ją traktują. Czy gdzieś jest haczyk? Okazuje się bowiem, że dziewczyna nie jest normalnym aniołem, a nawet nie jest uważana za jednego z nich. Wręcz przeciwnie. Traktowana jako ktoś gorszy, wstydliwa tajemnica. Uznawana za przeklętą, bo nie jest taka jak inni. Postrzegana jako kara za grzechy. Karę za wywołanie wojny. Dziewczyna jest wręcz sama jak palec, nie ma nikogo bliskiego i nie ma na kogo liczyć. Dlatego kiedy nagle okazuje się, że zostaje wybrana do reprezentowania aniołów podczas igrzysk to uznaje to za szanse na wykazanie się. Pokazania, że jednak coś potrafi. Kto wie, może zmienią do niej stosunek? Trochę dziwiło mnie to, dlaczego Vittoria ani razu nie zadała sobie pytania, dlaczego została wybrana? Dlaczego akurat ona, mimo że jest traktowana jako wstydliwa tajemnica aniołów?
Czas start. Czas rozpocząć igrzyska. Gotowi?
"- Moi kochani reprezentanci. Igrzyska właśnie się rozpoczęły! - Jego głos był obrzydliwie, wręcz obłąkańczo radosny"
Autorka już prawie od pierwszych stron wrzuca nas w wir akcji co bardzo mi się podobało. Początek igrzysk jest dla wszystkich bardzo dużym zaskoczeniem, bo rozpoczyna się wręcz niespodziewanie. Tak naprawdę nikt nie jest gotowy na to co go czeka. Przed uczestnikami trudne zadanie czy uda im się je zrealizować? Tym razem obowiązują całkiem inne zasady...
"Teraz jednak zrozumieli, że jedyną zasadą, która tu panowała, był brak poszanowania zasad"
Vittoria od razu rusza do akcji. To silna dziewczyna, której nie da się nie lubić. Dziewczyna, która nigdy na nikogo nie mogła liczyć. Zawsze samotna. Zawsze radząca sobie sama. Ukrywająca się. Skrywająca pewną tajemnicę. Dlatego zaskakujące jest dla niej to, że już pierwszego dnia igrzysk zdobywa sojusznika, a może przyjaciela? Z czasem jest ich więcej i nikt z nich jej nie ocenia. Nikt nie zadaje pytań dlaczego wygląda tak a nie inaczej. Dlaczego bohaterka ukrywa się pod kapturem? Dziewczyna bardzo dobrze sobie radzi, ale dosyć szybko przychodzi jej z pomocą ktoś nieoczekiwany. Dlaczego? Co ma na celu? Dlaczego jest nią zainteresowany i nie raz ratuje z kłopotów?
Książka jest dosyć cienka objętościowo, ale uważam że ta objętość jest wręcz idealna. Są tu same konkrety. Nie ma niczego ani za dużo i ani za mało. Jestem pozytywnie zaskoczona tym, że nie brakowało tu momentami brutalności. To historia pełna magicznych istot, które są dobre i złe. Cóż, mogę śmiało powiedzieć, że nie warto przywiązywać się do pewnych bohaterów, bo raczej długo z nami nie zostaną. Było to dosyć smutne, ale z drugiej strony nieoczekiwane i to mi się podobało. W książce pojawia się dużo zwrotów akcji. Nie są to jednak zaskakujące zwroty, bo wszystkiego się domyśliłam. Jednak, nie ma w tym nic złego. Przewidywalność też jest fajna, zwłaszcza jeżeli historia jest w odpowiedni sposób przedstawiona, prawda? A tutaj tak właśnie jest. Nie ukrywam, że początkowo miałam trochę problem z książką, bo ciężko było mi się wgryźć w historię, ale im dalej tym jest coraz lepiej.
W pewnym momencie akcja przyśpiesza. Nie brakuje emocji, niebezpieczeństwa, zdrady i to z najmniej niespodziewanej strony. Pojawiają się nieoczekiwane dla bohaterów okoliczności. Wszystko wychodzi na jaw. Wszyscy odkrywają co mają na celu te igrzyska. Co takiego? Jest to czas na podjęcie decyzji. Decyzji, które mogą wszystko zmienić w ich życiu. Vittoria dowiaduje się wiele nowego o siebie samej. Zaczyna akceptować dar, którym została obdarzona. Tylko musi się nauczyć z niego korzystać. Czy jej się to uda?
Jak skończą się igrzyska?
"Do nadejścia ciemności" to lektura, z którą przyjemnie spędziłam czas. Autorka ma lekki, przyjemny styl pisania. W historii występuje niewielki wątek romantyczny, ale nie odgrywa on pierwszoplanowej roli. Są to raczej początki jego rozwoju. Zdecydowany plus to umieszczenie na końcu książki słowniczka z pojęciami, co z pewnością znacznie ułatwi niektóre jeśli ktoś się zgubi.
Zakończenie fajne, przyjemne ale nie było zaskakujące. Nie pozostawiło po sobie uczucia zniecierpliwienia i konieczności sięgnięcia od razu po kontynuację. Owszem, z pewnością sięgnę, ale to nie jest, że już, natychmiast, potrzebuję widzieć więcej. Jeśli lubicie trochę brutalniejszą fantastykę to ta książka jest w sam raz na jeden bardzo miły wieczór. Polecam, miłego