Celem moich czytelniczych wycieczek stały się w ostatnim czasie rejony mniej znane i popularne. Sięgam po dzieła twórców mniejszych państw europejskich, zarówno z północy, jak i południa. Jeszcze się nie zawiodłam. Nie inaczej jest w przypadku „Figi” Gorana Vojnovića, słoweńskiego pisarza, który polskiemu czytelnikowi jest, być może znany, jako autor nagrodzonej w 2020 roku Literacką Nagrodą Europy Środkowej Angelus powieści „Moja Jugosławia”.
„Figa” opowiada losy trzech pokoleń jugosłowiańskiej rodziny na tle historycznych wydarzeń targających krajem w latach 1955 – 2005. Narratorem jest przedstawiciel najmłodszego pokolenia – Jadran, syn Vesny i Safeta, wnuk Jany i Aleksandra, który opowiada o relacji z żoną Anją i synem Markiem. Jego przemyślenia przeplatane są migawkami z życia rodziców i dziadków, w których ujawnia się wspólna cecha rodziny – pragnienie wolności, objawiające się niezapowiedzianymi ucieczkami od ludzi, których się kocha. Powtarzający się przez pokolenia epizod pozostawienia rodzin bez ostrzeżenia wydaje się im najlepszym sposobem poradzenia sobie z problemami, skomplikowanymi emocjami. Jednak skutki zawsze są opłakane.
„Figa” jest przede wszystkim opowieścią o ludziach. Choć ich losy są splątane z wydarzeniami historycznymi, to rozpad państwa jest tylko tłem dla złożonych relacji między członkami tej rodziny. Tworzą ją przedstawiciele różnych narodów, różnych wyznań, jednak dopiero podział kraju uwidacznia linie rozłamów, które wcześniej nie manifestowały się tak wyraźnie. Tym samym można uznać, że bohaterowie symbolizują całą Jugosławię, w której w pewnym momencie życie obok siebie przedstawicieli odmiennych grup przestało być możliwe.
Fabuła w książce prowadzona jest nielinearnie. Poszczególne rozdziały dotyczą różnych postaci na różnych etapach życia. Autor przedstawia wycinki z życia bohaterów, które ukazują najwyraźniej, dlaczego są tacy, jacy są. Dojmujące poczucie samotności, niezrozumienia, mimo towarzyszącej im miłości ze strony bliskich, wypełnia ich całkowicie i popycha do działań nieoczekiwanych.
To tylko jeden ze sposobów tłumaczenia decyzji podejmowanych przez bohaterów. Vojnović pisze w taki sposób, że nic w jego prozie nie jest jednoznaczne. Czytelnik otrzymuje za to wiele możliwości interpretacji i własnych przemyśleń. „Figa” mocno kojarzy mi się z „Gdyby Nina wiedziała” Dawida Grosmana, którą miałam ostatnio okazję czytać. Tam również wielopokoleniowa rodzina, pochodząca z Jugosławii, naznaczona wspólną ułomnością, próbowała odnaleźć prawdę o sobie. Wydaje się, że struktura i styl tych opowieści są tożsame. Goran Vojnović pisze w refleksyjny sposób, wplata w tekst frazy o filozoficznym wydźwięku. Prowadzi czytelnika przez meandry ludzkiej duszy, lecz nie podaje prawdy na tacy. Skłania do myślenia, a przede wszystkim do współodczuwania.
Czytając „Figę” miałam poczucie, że obcuję z prozą wybitną, w której świetnie odnajdzie się wielu czytelników. Jest zrozumiała, a przy tym głęboka. Szczerze zachęcam do odkrywania mniej znanych literackich lądów, które, być może, stoją trochę na uboczu marketingowego nurtu.