Ten tom fabularnie oceniam na 8. Gdybym przeczytała tylko tę książkę, zapewne dałabym 10, ale znam treść innych części serii, a niektóre zrobiły na mnie większe wrażenie. Po "Bliskiej znajomej" nadal próbuję się pozbierać emocjonalnie. Na takie ilości, jakie czytam, rzadko zdarza się książka, która potrafi mnie tak mentalnie sponiewierać. Cała seria to istny majstersztyk. Autorowi nie brakuje pomysłów ani talentu. Chapeau bas, Panie Górski! Trafia Pan na pierwsze miejsce podium mojej prywatnej listy najlepszych autorów. Na takie książki brakuje mi skali ocen!
Skoro już zaczęłam od podsumowania, to przejdę do początku.
Bardzo ciężko było mi się zabrać za czytanie tego tomu. Powód był prozaiczny — to ostatnia napisana/wydana cześć serii o komisarzu Kruku. Już na początku dopadł mnie syndrom odstawienia i robiłam wszystko, by nie doczytać książki do końca. W pewnym momencie to już było niewykonalne, gdyż ten tom, podobnie jak wcześniejsze, jest nieodkładalny.
W każdej części Kruk mierzy się z czymś więcej niż oczywiste przestępstwa. Część postaci boryka się z zaburzeniami i chorobami psychicznymi, niektórzy żyją w bańce własnych imaginacji, inni perfidnie manipulują. W tym tomie chyba największym przeciwnikiem Kruka jest jego sentyment do współpracowników oraz poczucie moralności i lojalności. Sprawiedliwość, która nie zawsze jest tożsama z literą prawa.
Autor po raz ósmy udowodnił, że jest perfekcjonistą w pisaniu skomplikowanych historii kryminalnych. Intrygi przypominają węzeł gordyjski, którego nie da się klasycznie rozwiązać, a można go jedynie przeciąć. Jednak pisarz nie posuwa się do prostych rozwiązań.
Każda z postaci ma swój indywidualny charakter, który utrzymywany jest nie tylko w zachowaniach, ale też doskonale skonstruowanych dialogach. Autor ma już wypracowany styl. Prosty, ale nie prostacki. Zaakcentowany w odpowiednich miejscach, ale bez stosowania wulgaryzmów jako znaki przystankowe.
"Dla mnie mleko nie pochodzi od krowy, ale ze sklepu, a drzewo to po prostu drzewo."
Prostota wypowiedzi, która pozbawiona jest tendencyjnych pytań. Zauważyłam to dopiero, gdy Kruk sam upominał się za zadanie takowego:
" – Co robisz? – spytał bezmyślnie.
[...] Mógł dalej pytać, co robi, ale przecież widział, co robi."
Fabuły nie zawierają krwawych jatek, choć zdarzają się drastyczne sceny. Te opisane są w taki sposób, że jedynie rezonują w wyobraźni czytelnika. Nie są ukierunkowane na to, by szokować, oddziaływać na ludzkie emocje czytelnika, nie mają za zadanie podnieść ogólnej oceny powieści.
Ten tom zaczyna się od morderstw dwóch prokuratorów. Jedna z ofiar zginęła w spektakularny sposób. Sprawca stawia żądania, by bezkompromisowy prokurator wypuścił mordercę swojej rodziny. Prokurator Czernicka, która oskarżała Kruka i doprowadziła do jego usunięcia z policji, dostaje pogróżki od sprawcy. Jedynej osobie, co do której ma pewność, że jest bezstronny i zrobi wszystko, by dociec prawdy, jest Kruk. Podoficerowie ABW Weronika Majewska i Wojtek Sawicki na polecenie Czernickiej składają Krukowi propozycję uczestnictwa w śledztwie jako prywatnego konsultanta.
Tym razem poczynania policjantów, prokuratorów i funkcjonariuszy innych służb wydają się nieco naciągane. Hierarchia się przetasowała. Jednak moja wiedza na temat możliwości negocjacyjnych, decyzyjności na najwyższych szczeblach służb jest żadna, dlatego postanowiłam założyć, że takie sytuacje są prawdopodobne i po prostu cieszyć się ostatnim śledztwem Kruka.
Powieść jest zawiła, wielowątkowa i wielowymiarowa, przez co wymaga od czytelnika skupienia i uwagi. Między kolejnymi wydarzeniami łatwo przegapić pozornie nieistotne informacje, czy dialogi, które w rzeczywistości wyjaśniają wiele, choćby dlaczego sprawa musiała być tak spektakularna. Żelazny prokurator, dla którego prawo było jedyną świętością, nie uległby szantażowi, nie ugiąłby się, gdyby sprawa nie wzbudzała ogromnego zainteresowani mediów i nie kładła się cieniem na dobrym imieniu nieskazitelnego prokuratora. Był próżny, sam lubił stawać w świetle jupiterów, to i morderstwa, które miały na niego wpłynąć, musiały być medialne.
"Głupota jest formą zła, jeśli nie najwyższą, to najbardziej rozpowszechnioną."
W tym tomie sympatyzowałam jedynie z Krukiem, więc wewnętrznie nie chciałam, by narażał się dla jakiejś znienawidzonej przeze mnie postaci. Znowu to dla kobiet nadstawiał karku Kruk. Jedną powinien umieścić w strefie wrogów, ale jego wewnętrzne poczucie moralności na to nie pozwoliło. Druga, mimo że o dziwo nie była mężatką, a z Krukiem traktowali się po sportowemu, miała swojego adoratora, który niekoniecznie chciał odpuścić.
"Spojrzenie Kruka było spokojne, facet łatwo się nie podpalał.
– Dla mnie to jedna z wielu. Dla ciebie to ta jedyna, tak?"
Zaintrygowała mnie postać majora Ciężkiego. Chętnie poznałabym głębiej jego osobowość w kolejnych tomach.
"Zadzwonił do bydgoskiej komendy wojewódzkiej i poprosił o rozmowę z tamtejszym komendantem. Okazało się, że była to komendant." — kolejny plus — brak dziwacznych feminatyw, które odbierają (przynajmniej) powagę stanowiska.
Ciężko oderwać się od powieści autora, gdy już się je zacznie. Siedzi się na rollercoasterze wydarzeń i nijak nie idzie z niego zasiąść. Można jedynie poddać się sile historii i z nią pędzić do finału. Schodzi się z tej karuzeli z zawrotami głowy i niewypartą chęcią, by wsiąść raz jeszcze do kolejki górskiej (nawiązanie do nazwiska autora celowe). Całości dopełniają cudowne okładki. Czytanie tej serii nie było tylko zapoznawaniem się z kolejnymi wydarzeniami, to było jak uczestnictwo w nich. Dlatego żywię ogromną nadzieję, że będę mogła jeszcze uczestniczyć w śledztwach komisarza Kruka.