Bardzo byłam ciekawa tej opowieści, zaintrygowała mnie. Tematyka taka, jaką bardzo lubię i po którą chętnie sięgam. A jak już mam możliwość poznania relacji z pierwszej ręki, to prawie pełnia szczęścia. Czy podobnie było w przypadku najnowszej powieści Anety Wybieralskiej Tajne blizny? Może tak od razu, na początek nie będę zdradzać swoich emocji, może za chwilę, odrobina cierpliwości nie zaszkodzi …
Agnieszka, była pracownica resortu spraw wewnętrznych, odsłania kulisy swojej pracy. Pracy, która taj naprawdę, od początku jest owiana tajemnicą. Często nawet najbliżsi niewiele wiedzą o jej pracy. Zaraz po ukończeniu studiów podjęła męską decyzję i rozpoczęła pracę w męskim gronie. Tam kobiety są w zdecydowanej mniejszości i zazwyczaj zajmują się pracą niezbyt wymagającą i ambitną. Na co więc bohaterka liczyła? Czy uważała, że w takiej pracy spotka ją spełnienie i zostanie doceniona? Albo była naiwna albo nie miała rozeznania, na co się porywa. Ale czasami warto na własnej skórze spróbować, aby się przekonać o swoich racjach. Rzeczywistość zderzyła się z wyobrażeniami. Nie tak miała ta praca wyglądać. Nie po to uczyła się tyle lat, aby być obiektem kpin i seksistowskich tekstów. Ale jak się jest kobietą, to czasami tak się trafia … Na porządku dziennym było lekceważenie, pomijanie przy podwyżkach i awansach, no chyba, że poprzez bycia kochanką szefa. Zresztą taką propozycję otrzymała, ale oczywiście ją odrzuciła. Nikt nie liczył się z jej zdaniem i opinią, nie miała za wiele okazji, aby się wykazać, pokazać, na co ją stać. A nawet jak potrafiła skutecznie zrealizować zadanie, to niestety, wszelkie pochwały ją omijały. Ciągłe życie w stresie i poniżaniu, nieustanne zwracanie uwagi na nieodpowiedni i kuszący, zdaniem przełożonych, ubiór. Wykonywanie podrzędnych, administracyjnych zadań, które były nieodpowiednie dla mężczyzn, stworzonych do wyższych zadań.
Tajne blizny to pełna goryczy i bólu spowiedź byłej pracownicy resortu spraw wewnętrznych, okraszona ironią i sarkazmem. Agnieszka odsłania nieznane nam kulisy pracy w takiej formacji, a na dodatek prezentuje to z odpowiednio dużą dawką humoru, są chwile, w których uśmiech pojawia się na twarzy. Wszystko to ukazane jest z damskiej perspektywy, z mnóstwem szczegółów, na które mężczyźni raczej nie zwracają uwagi. Jestem pewna, że gdyby ta relacja wyszła spod pióra mężczyzny, ukazywałaby inne aspekty tej pracy. Dosadny i emocjonalny język, plastyczny, stwarzający ciepłą i pełną zaufania atmosferę. Odnosi się wrażenie, że znamy się z bohaterką od lat, taką potrafiła nawiązać relację otwartości z czytelnikiem. Pokonała wszelkie bariery i przekonała nas do swojego punktu widzenia. Jestem pewna, że tematyka, która poruszyła autorka jest istotna również w dzisiejszych czasach, nie wiem, czy od tamtych lat wiele się zmieniło w tej formacji. Nie mam takiej pewności i przekonania.
Ale muszą zwrócić uwagę, że trochę więcej spodziewałam się po tym tytule. Nie za bardzo interesowały mnie problemy żołądkowe bohaterki, jak też ich późniejsze konsekwencje. To zagadnienie nie na tą lekturę. Przez to straciła ona na swej atrakcyjności. I takich wątków nic nie znaczących i niewiele mających z przesłaniem tej powieści było więcej. Jak dla mnie momentami za bardzo przegadana. I całkiem niepotrzebnie.
Można spędzić z tą lekturą kilka przyjemnych chwil, można poprawić sobie nastrój. Idealna na ciepłe i ciche wieczory, gdzie cisza jest utrącana pięknym śpiewem ptaszków. Arkana