Przedmieście Saffron Park leży na zachód od Londynu, czerwone, postrzępione, jak obłok wieczorny.
Dziś Saffron Park, gdzie rozpoczyna się (i kończy?) akcja tej powieści, to dzielnica Bedford Park - najstarsze w Wielkiej Brytanii osiedle, które powstało w 1904 roku (zaledwie 4 lata przed napisaniem tej książki) w oparciu o idee "miasta-ogrodu". Do dziś zresztą uchodzi za idealną realizację tego typu. Tam wszystko się zaczyna i może też kończy, ale większość książki to rozmowy i gonitwy po Londynie. Chesterton dokładnie opisuje trasę, jaką przebywają jego bohaterowie czy to próbując zgubić "ogon", czy to salwując się ucieczką, czy znów ścigając kogoś. Każdy dzień stoi pod znakiem innej, typowej dla detektywa czy zamachowca vel dynamitarda akcji. Zachciało mi się prześledzić tę trasę, którą pokonuje się dorożkami lub konno (wyjątkiem jest odcinek między Chiswick i Charing Cross ok 10 mil przepłynięto stateczkiem po Tamizie, no i nie licząc podróży do Francji): I dzień: Bedford Park - Chiswick - Charing Cross - Leicester Square - Soho - Covent Garden - Fleet Street - Red Lion Court - Ludgate Circus - Ludgate Hill - katedra św. Pawła - Cheapside - Surrey - East India Doc Road (ta ostatnia ulica jest dziwnie za daleko od miejsca akcji) II dzień: od okolic Bank Side - London Bridge - Dover - Calais - gospoda Soleil d'Or - Lancy (takie miasteczko k. Calais nie istnieje) III dzień: Piccadilly Square - Laicester Square - Edgware Road - Zoo London - Albany St - Baker St - Albert Hall - Earls Court - Surrey Hills? Doprawdy nie wiem, po co autor pozwala sobie aż tak przeczołgać czytelnika miastem, bo nie widzę w tym większego sensu. Podobnie zresztą jak ucieczka i pogoń nie ma sensu w slapstikowych komediach Harolda Lloyda czy Benny Hilla. Może by poznał trochę topografię jego Londynu? No, chyba że trasa pościgu ma tworzyć kształt jakiejś istotnej litery, wtedy musiałaby pochodzić z perskiego (indyjskiego?) alfabetu... Krajobraz może być w powieści ważny, bo poprzez świat opisywana jest postać...Boga. Faktem jest natomiast, że akcja krąży wokół Leicester Square - centrum rozrywkowego (kilka teatrów, potem kin, kasyno) i hotelowego Londynu - placu o architekturze cokolwiek w stylu francuskim. Zresztą hotel Provence, stojący po lewej stronie Alhambry w rogu placu, w którym spotykają się spiskowcy, założony został przez Francuza. Ciekawe, co o tym pomyślał Chesterton, kiedy w 1919 zrobiono z niego lupanar. Nie przypadkiem akcja rozpoczyna się w Saffron Park, bo to dzielnica artystyczna. A zdaniem autora zagrożenie dla świata przychodzi nie od mas robotniczo-chłopskich, które z zasady potrzebują mieć porządek i chcą go przestrzegać, lecz ze strony anarchistycznych filozofów i artystów, którzy zechcą zburzyć istniejący porządek dla samego niszczenia. Początkowy rozdział jest bardziej rodzajem traktatu estetycznego w formie opowieści sensacyjnej, niż "kryminałem metafizycznym", jak powieść bywa nazywana. Dwaj główni protagoniści są poetami: Gabriel Syme - piewca porządku, wartości, budowania i tajny policjant walczący z anarchią oraz Lucjan Gregory - anarchista i buntownik. Z pewnością ich imiona nie są przypadkowe: Gabriel reprezentuje niebiańskość, jak anioł o tym imieniu, imię Lucjana być może odwołuje się do postaci lucyferycznych, czyli aniołów upadłych. Gdy książka powstawała, istniały już bardzo buntownicze nurty sztuki, które (jak futuryzm) postulowały całkowite zniszczenie zastanej sztuki. To także czas nihilistycznych tendencji w filozofii. Z nich rodziło się przekonanie, że "anarchista jest artystą, Człowiek który rzuca bomby, to artysta, albowiem przeżycia jednej wielkiej chwili stawia wyżej niż wszystko inne" (s. 11) Ma to źródła w romantyzmie, który stawiał na przeżycie, a politycznie podważał absolutne monarchie. Gdy zabrakło opresji absolutyzmu, przeciwko której się buntował, przetrwał jako reziduum w sferze idei, powiększając tylko chaos. Taką sztukę w dużej mierze mamy współcześnie. Zdaniem przeciwnego obozu piękne jest nie to, co przypadkowe, lecz co jest efektem dążenia i sztuki jako umiejętności. Bo"osiągnięcie wyznaczonego celu jest najosobliwszą, najbardziej niezwykłą przygodą. Chybić jest najłatwiej, to rzecz najprymitywniejsza". (s.11)Więc raczej metro, konstrukcja, niż opiewanie romantycznej porażki, jak u Byrona. "Bunt sam w sobie to rzecz odrażająca. Nic innego jak rzyganie" (s.13) Zapytany o cel buntu i anarchii, Gregory odpowiada wprost, że nie chodzi o to, by obalić rząd czy inne instytucje - celem jest obalenie Boga, gdyż - jak wierzą - jest on pierwiastkiem destrukcyjnym. Ponieważ są przekonani o tym, że nie ma różnicy między cnotą, prawem i występkiem. Ich forma organizacji zakłada całkowitą tajność przywódców, ale nieukrywanie się podrzędnych członków, gdyż anarchistów, głoszących, iż są anarchistami, nikt nie bierze poważnie.
I trudno brać na poważnie kawiarnianą gadaninę, której logika pozostawia sporo do życzenia. W charakterystyczny - i proroczy - sposób Chesterton przedstawia to na przykładzie jednego z towarzyszy anarchistów, jaki spowodował zamach, w którym zginąć miało jak najwięcej ludzi. Ów człowiek nie zginął jednak od bomby - "śmiercią przypłacił wiarę w odżywcze wartości kredy rozpuszczonej w wodzie: używał tego napoju zamiast mleka, potępiał bowiem dojenie krów, jako okrucieństwo i barbarzyństwo. Miał szczególną odrazę do okrucieństwa we wszystkich jego postaciach" (s.34) Z kolei w postaci Syme'a przedstawia źródło konserwatyzmu. Bo właśnie tendencja do wszelkiej przesady i fanatyzmu w jego rodzinie (matka - wegetarianka, ojciec - piewca ludożerstwa) uczyniły z niego konserwatystę - piewcę i obrońcę umiaru. Przyłącza się przeto do jednostki policyjnej o nazwie "Ostateczna krucjata". Jej zadaniem jest udaremnienie niebezpiecznego, czysto intelektualnego spisku, który: "istnieje i wkrótce stanie się groźny dla naszej cywilizacji (...) dwa światy: artystyczny i naukowy, podjęły tajną krucjatę przeciw Rodzinie i Państwu." (s. 49). Zadaniem tej jednostki rekrutującej się z filozofów i artystów jest tropienie herezji: pesymizmu i nihilizmu, które doprowadzają ludzi do fanatyzmu i intelektualnej zbrodni. Bowiem "teraz najgroźniejszy ze wszystkich przestępców to nowoczesny filozof, nie uznający żadnych praw", bo nienawidzi życia w ogóle, zarówno własnego jak i cudzego. (s. 50-51). Oni "mówiąc o szczęściu - mają na myśli śmierć. Obiecując, że ludzie osiągną pełnię wolności, myślą że ludzkość popełni samobójstwo. A kiedy mówią o raju poza dobrem i złem - myślą o grobie."
Wydaje się, że postaci sześciu członków Rady Anarchistów są kreowane wg jakiegoś klucza: każdy z nich wygląda charakterystycznie, każdy myśli inaczej. I nie chodzi o to, że mogą to być różne narodowości - te są tylko maskami. Współczesny anarchista będzie raczej przewodniczącym humanitarystów, by go nikt nie podejrzewał o wrogość wobec ludzkości. Będzie więc pacyfistą, ekologiem, koniunkturalnym obrońcą słabszych - tylko na pozór. Całkiem inaczej, niż postać rzekomego Polaka Gogola, czyli Wtorka, który wygląda jak spiskowiec z melodramatu, nie jak gentleman - człowiek gładki, nie rzucający się w oczy. Gogol jest nie na czasie, bo nie potrafi oszukiwać ludzi i buntuje się, by ich bronić, przy czym nie z pobudek fanatycznych, i bić chce się otwarcie, nie z ukrycia. Podobno Chesterton miał słabość do Polaków - lubił ich po prostu.
Rola Niedzieli, przywódcy anarchistów i zarazem szefa policji specjalnej, jest dość zagadkowa: wydaje się, że symbolizuje jakąś moc, która nie preferuje ani sił entropii i rozpadu, ani porządku i harmonii, gdyż czuwa nad obiema przeciwstawnymi tendencjami. Jest niejako sprawcą ruchu, powodowanego przez owe wzajemnie znoszące się siły. Chesterton chce chyba powiedzieć, że walka o dobro i ład wymaga takiego samego męstwa i odwagi, jaką trzeba się wykazać będąc anarchistą. Poza tym nawet człowiek dążący do dobra i prawdy upada - często jesteśmy sami dla siebie dynamitardami, którzy z pasją niszczą wszystko wokół, i policjantami w nas, kierującymi nas samych na właściwą drogę.
Jeżeli potraktujecie dosłownie opis z tyłu książki, że jest to powieść szpiegowska, gdzie Scotland Yardu pragnie rozbić organizację anarchistów szykującą zamach, to będziecie zawiedzeni. Jednak, gdy ...
6/52/2020 #recenzja #człowiekktórybyłczwartkiem Sztukater Zysk i S-ka Wydawnictwo Inka92, Człowiek, który był czwartkiem, G.K.Chesterton, ocena 10 Idee, wielkie i wzniosłe, budujące, cementujące lu...
@karolina92
Pozostałe recenzje @tsantsara
bo męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie dźwigać...
Nim na dobre rozpocznie się ta historia, spisana na potrzeby dokumentacji wycinka polskiej rzeczywistości, historia, którą można by uznać za zupełnie zwyczajną, choć jak...
Jeśli tylko podniesiecie głowę, zobaczycie go w załomie muru przy Duomo, zupełnie jakby siedział tam od samego początku, wrośnięty w ścianę katedry od chwili, kiedy wszy...