"Apokalipsę przeżywa każdy z nas, bo mamy świadomość dobra i zła, toczymy ten bój, każdy z nas umiera, ale z nadzieją na zmartwychwstanie".
Jeśli lubicie pytanie, co by było gdyby, to jest to książka dla was. Jeśli lubicie apokaliptyczne klimaty, które swoim wydźwiękiem dotykają tego, co tu i teraz to także książka dla was. Książka, która będąc swoistym ostrzeżeniem, skłania do szeroko zakrojonej refleksji w temacie kondycji naszego współczesnego świata i kierunku, w jakim podąża ludzkość. Książka, której lektura pozwoliła mi docenić fakt, że posiadam w kranie wodę zdatną do picia.
Paweł Brol przez ponad dziesięć lat pracował w mediach tradycyjnych i internetowych, pisząc do gazet, redagując treści na portalach internetowych czy prowadząc audycje radiowe. Zadebiutował w 2020 r. powieścią pt. "Niewolnik w Europie". Autor wierzy w lepszy świat, nawet jeśli określają go ludzie popełniający błędy. Obecnie mieszka na Opolszczyźnie wraz z żoną i dwójką dzieci.
Sanktuarium na Górze Świętej Anny, bliżej nieokreślona przyszłość. Ojciec Eliud Greszel jest znanym specjalistą Kościoła weryfikującym cuda. Gdy na świecie zaczynają dziać się niepokojące zjawiska, franciszkanin zostaje poproszony o ich zbadanie. Eliud zmagający się ze śmiertelną chorobą oraz z utratą wiary, zostaje wplątany w grę, której finał zaskakuje wszystkich.
"Znak z góry" to powieść, która pomimo tego, że jest fikcją literacką, skutecznie dotyka aktualnych problemów, z jakimi mierzy się nasza obecna cywilizacja. Paweł Brol pod płaszczem nieco apokaliptycznej wizji, przemyca pytania, które łatwo przełożyć na to, co tu i teraz. I to chyba jest najbardziej zatrważające w fabule tej książki, będącej nam tak bliską, choć osadzoną w dalszej przyszłości. Niełatwo bowiem czytać o końcu rozumianym na kilku płaszczyznach nawet z perspektywy wygodnego fotela.
Nie dziwi fakt, że fabuła powieści w dużej mierze skoncentrowana jest na temacie Kościoła, wiary, cudów i przyszłości chrześcijaństwa, skoro głównym bohaterem jest franciszkanin, a Paweł Brol z tematyką religii ma do czynienia od wielu lat. Trzeba jednak wspomnieć, że "Znak z góry" w żadnej mierze nie jest książką mającą za zadanie przekonywać w zakresie wiary. Autor umiejętnie zachowuje proporcje pomiędzy warstwą thrillerową, fantastyczną i teologiczną, mieszając ze sobą te trzy elementy. Dzięki temu, finalnie, czytelnik otrzymuje czytelną, pozbawioną moralizatorstwa historię, która pod płaszczem rozrywki, ma do zaoferowania coś więcej. A tym czymś jest refleksja własna odbiorcy skupiona na kilku polach – ekologii, religii czy też kondycji rodzinnych więzi.
Ojciec Eliud Greszel już swoim nietuzinkowym imieniem przyciąga uwagę i trzeba przyznać, że postać ta wielokrotnie zaskakuje czytelnika bystrością umysłu, inteligencją i humorem, a także wzbudza sympatię swoim stosunkiem do zwierząt. Paweł Brol stosując trafiony zabieg pod postacią pierwszoosobowej narracji franciszkanina, pozwala czytelnikowi wejść w głowę człowieka, który w obliczu niespodziewanych wydarzeń, przeżywa kryzys wiary. A to okazuje się dość nietuzinkowym przeżyciem.
Paweł Brol serwuje czytelnikom powieść z interesującym pomysłem dotyczącym postępu nauki, intrygującą w warstwie tajemnic Kościoła i jego ciemnych stron, pachnącą czereśniami zwanymi także wiśnią ptasią i przede wszystkim pozostawiającą czytelnika z refleksją dotyczącą wiarygodności cudów. "Znak z góry" to dobra książka na obecne czasy.