Sięgnąłem po ten kryminał, bo został zarekomendowany przez mojego ulubionego włoskiego autora Andrea Camilleri. Głównym bohaterem książki jest podkwestor Rocco Schiavone, który za jakieś wykroczenie został zesłany z rodzinnego Rzymu na północ Włoch, do górzystego regionu Aosty.
Jakoś tak podświadomie porównywałem Schiavone do komisarza Montalbano – bohatera powieści Camilleri, który ma swoje grzeszki i słabości, ale jest typem zdecydowanie sympatycznym. Niestety, Schiavone za nic nie da się lubić: to po prostu chamidło, facet, który bije świadków po twarzy, dla każdego ma złe słowo, pali trawkę w biurze i uwikłany jest w brudne interesiki. Szczególnie irytujące jest ciągłe podkreślanie przez Schiavone jaką to zsyłką jest dla niego praca w Aoście i jak wspaniale jest w Rzymie. Typowa jego odzywka do człowieka z Aosty: „Kiedy wy siedzieliście w jaskiniach i iskaliście sobie wszy, w Rzymie już było pełno pedałów”. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak gość irytuje lokalsów...
A intryga kryminalna jest taka, że zamordowany został mieszkaniec małej górskiej wioski, właściciel pensjonatu. Od razu nasz wicekwestor wyczuwa, że to sprawa lokalna i sprawcą musi być ktoś z miejscowych. Przy okazji, tło obyczajowe książki jest słabe, bo cała intryga dzieje się, jak już powiedziano, w małej górskiej wiosce, gdzie wszyscy wszystkich znają, a lokalsi otwarcie z naszym wicekwestorem rozmawiają i się wywnętrzają. To mało wiarygodne, bo w takich małych, zamkniętych społecznościach instynktownie nie ufa się obcym i nic im się nie mówi, no ale może Włosi są inni...
Kulinarnie też tak sobie, mamy tylko risotto w Barolo, ponoć świetne, ale bez szczegółów. W sumie obyczajowo jest słabiutko, może tylko rzecz jest ciekawa dla narciarzy zjazdowych, bo sporo tam o trasach, o ratrakach, instruktorach, wyciągach czy kolejkach linowych, ale to nie moja bajka.
Jeśli chodzi o psychologię, to też średnio, ciekawym typem jest tylko Schiavone, który kryje jakąś mroczną tajemnicę, związaną z karnym przeniesieniem, coś tam mówi podwładnemu, ale nie do końca można mu wierzyć. Sprawa musi być związana z żoną, do której Schiavone stosunek ma dwuznaczny, delikatnie mówiąc.
Zatem jako kryminał książka jest w porządku, ale tło obyczajowe czy psychologiczne takie sobie, no i ten antypatyczny bohater... W porównaniu do Camilleri słabiuśko...