To nie jest, do diabła, love story to książka intrygująca swoim tytułem i rozgłosem, który zdobyła. Bookstagram żyje tą historią, wiele osób zakochało się w fabule i bohaterach. Już nie mogłam się doczekać chwili, w której będę mogła otworzyć książkę i zanurzyć się w lekturze.
Czego oczekiwałam? Raczej patrzyłam na nią z dystansem, ale spodziewałam się czegoś odkrywczego. No wiecie, tytuł zobowiązuje.
Książka mnie nie porwała. Prawdą jest, że nie jestem w grupie docelowych odbiorców, liceum już dawno za mną, ale widziałam, że nawet starszym ode mnie czytelniczkom się podobało, stąd była u mnie ta nadzieja.
Ale od początku.
Książka opowiada historię 17-letniej Elli, która przeprowadza się z Warszawy do Poznania w październiku, co skutkuje też zmianą liceum już miesiąc po rozpoczęciu roku szkolnego. Nie dość, że już sama ta sytuacja jest stresująca, to jeszcze jest w Poznaniu sama, ponieważ jej rodzice mają dołączyć do niej dopiero w grudniu. W swój pierwszy dzień szkoły podbija do dwóch napotkanych chłopaków po pomoc, jednym z nich jest nasz główny bohater Jonasz. W dalszej części książka opiera się na ich relacjach, głębszym poznaniu, intrydze, kłótniom, chodzeniu, zrywaniu i nie wiadomo czym jeszcze.
Pierwszy dialog między Ellą i Jonaszem - sztuczny, miało być zabawnie, ale dla mnie wyszło przesadnie. W sensie, Ella niby zagadywała stres, ale jakoś mało naturalnie dla mnie brzmiała ta rozmowa. Zbyt przemyślana jak na sytuację.
Jonasz automatycznie poczuł zainteresowanie nową koleżanką. Miał dziewczynę, poza którą świata nie widział (było to kilka razy zaznaczone), a jednak wolał spędzać czas z nowo poznaną dziewczyną, jako kumpelą. No nie wiem, dla mnie to trochę dziwne.
Książka reklamowana jest jako relacja love-hate, ale ja tej relacji tam nie widzę. Przecież Elli przy pierwszym spotkaniu miękły kolana i cały czas tylko zachwycała się Jonaszem, a on od początku ją polubił, nawet jeśli najpierw jako koleżankę.
Ogólnie poza tymi 3 punktami to czytało się naprawdę spoko, fajnie i przyjemnie. Dodatki w postaci e-maili i rozmów na komunikatorze jedynie ubarwiały lekturę i część doprowadzała do śmiechu. Ogólnie autorka często próbowała stworzyć zabawne dialogi, ale znowu, dla mnie większość była sztuczna i na siłę, więc mnie nie kupiły.
Intryga między Ellą i Jonaszem, no i ogólna relacja, która się między nimi wykreowała bardzo przypominała mi Do Wszystkich Chłopców, Których Kochałam. Nie mówię, że to źle, ale jednak przez to nie kupiło mnie oryginalnością.
Styl książki jest prosty, aż banalny, mam wrażenie, że to za mało jak na porządną książkę? Fani opisów raczej nie mają tu czego szukać. Czyta się jednak błyskawicznie. Narracja jest pierwszoosobowa, na zmianę mamy rozdziały z perspektywy Elli i Jonasza. Fajny zabieg, dzięki temu mogliśmy lepiej zrozumieć ich działania.
Bohaterowie zostali wykreowani na dość dojrzałych, przy czym Ella znacznie tą dojrzałością Jonasza przekracza, który jednak zachowywał się często jak dziecko mimo tej otoczki. Chociaż jednocześnie był też dość uroczy. W tym tomie nie zostałam fanką Elli, ale Jonasza całkiem polubiłam za połową książki.
Sama fabuła nie jest wyszukana, ale nie jest też całkowicie schematyczna, przez co dobrze się czyta, a finał jest dość intrygujący, pozostawia mocny niedosyt i mimo, że książka nie porwała, to po tej końcówce aż chce się sięgnąć po kolejny tom, o którym więcej na jego stronie.
Jestem pewna, że nastolatkom się spodoba, fanom literatury młodzieżowej również, a zwłaszcza fanom wyżej wspomnianej książki/filmu. Dla mnie była w porządku, ale nic nadzwyczajnego.
Jednocześnie chciałabym tu bardzo podziękować autorce za możliwość przeczytania książek, bo mimo wszystko cieszę się, że mogłam się z nimi zapoznać i gratuluję sukcesu, jaki uzyskały!