Jesienne wieczory niosą ze sobą ciemność, mrok i grozę. Wśród wiatru i deszczu można usłyszeć rzeczy, które potrafią przeczyć naszej rzeczywistości. Dlatego warto rozpalić ogień w kominku lub zapalić świeczkę, wziąć kocyk, rozgrzewającą herbatę lub czekoladę z piankami i dać się ponieść niesamowitemu klimatowi, który zamiast straszyć, może przenieść w świat mistycyzmu i nieznanego. Jesteście na to gotowi?
W moim przypadku nie było pochmurnych dni, ani nawet kominka lub świeczki – niestety czujniki dymu nie sprzyjają tym atrakcjom, ale mimo to postanowiłam przenieść się do świata naszego, ale też tak nieoczywistego. Pomogła mi w tym antologia opowiadań o duchach – „Wakacje wśród duchów”. Jest to zbiór różnych opowiadań i nowel zebranych w jedno i niosących ze sobą nutkę podobną do gotyku i właśnie wspomnianego mistycyzmu. Czy dobrze spędziłam ten czas?
Przede wszystkim sama koncepcja, by stworzyć ten zbiór, niezmiernie przypadła mi do gustu. Cenię takie połączenia powieści, które pozwalają spojrzeć na podobny motyw w literaturze z wielu różnorodnych perspektyw. W „Wakacjach wśród duchów” czuć to połączenie jednego toposu, który prowadzi czytelnika przez często zawiłe i nieprzewidywalne historie. Niemniej mimo wspólnego tematu, czyli duchów i innych zjawisk nadprzyrodzonych, czuć powiew różnorodności. Zapewne jest to związane z wieloma pisarzami, którzy do tematu podchodzi w odmienny sposób.
Między opowiadaniami da się też zauważyć pewne powiązania. Ewidentnie nie zostały one ułożone w przypadkowy sposób i da się to wyczuć już w pierwszych kilku. Łączy ich klimat, ale też wspominki i wspólne motywy. Dzięki temu miałam odczucie, że całość jest płynna i bardzo przemyślana.
Oczywiście podczas czytania dało się wyczuć, że mamy do czynienia z różnymi pisarzami i niektóre style pisarskie bardziej przypadły mi do gustu, inne mniej. Ale też po niektórych pisarzach wiedziałam, czego się spodziewać, ponieważ znałam ich twórczość wcześniej, inni byli dla mnie nowością. Z nowelami Wilde’a znałam się już wcześniej, więc były tylko dla mnie powtórzeniem – bardzo dobrze je wspominałam i ponownie miałam okazję je docenić. O pozostałych opowiadaniach nigdy nie słyszałam.
Każde opowiadanie ma to do siebie, że poza mroczną lub właśnie pełną nadziei historią zwraca uwagę na tematy społeczne (jak na ówczesne czasy). To trochę jak z bajką czy legendą, opowiadanie musi mieć swój morał i często to właśnie w morale tkwi sedno całości. Jako czytelnik mogłam obserwować, jak wielką siłę posiada ludzki umysł i do jak wielu rzeczy jest zdolny. Czasami wykazuje się naiwnością w stosunku do oczywistości, innym razem poszukuje nieistniejącego, a jeszcze innym gna człowieka według własnego schematu, zapominając, że schemat świata jest inny. Zaskakujące jest, jak często właśnie w tak mrocznych opowieściach to motyw dobra dominuje. Może nawet w stosunku do strasznych rzeczy albo oznaczonych jako złe warto okazać trochę serca i nie zapominać, że brak moralności nie jest drogą?
Mimo że pogoda nie do końca dała mi odpowiedni klimat do czytania, to udało mi się zapomnieć o całym świecie i oddać się opowiadaniom, a na końcu czekało na mnie parę słów o pisarzach, co też okazało się wspaniałym dodatkiem. Cieszę się, że poznałam wspomniane nowele i nadchodzący listopad, który dla niektórych niesie chwilkę wcześniej Halloween, Wszystkich Świętych i Andrzejki, okazał się wspaniałą wizją. Może i mnie przydarzy się coś niesamowitego i niezapomnianego? Kto wie…
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl