Orscona Scotta Carda kojarzy zapewne każdy fan science-fiction, a jeśli nie to powinien nadrobić zaległości. Zasłynął Sagą Endera (z „Grą Endera” na czele), lecz na swoim koncie ma również inne ciekawe pozycje, do których z całą pewnością zalicza się „Pamięć Ziemi”. Stanowi ona pierwszą część cyklu „Powrót do Domu”, jednak na razie jedynie dwa tomy zostały wydane w Polsce. Miejmy nadzieję, że szybko się to zmieni, gdyż omawiana przeze mnie pozycja tylko zaostrza apetyt na twórczość Amerykanina.
Planeta Harmonia nadzorowana jest z orbity przez maszynę, którą ludzie zwą Nadduszą. Ta (bądź ten) jest dla mieszkańców Basiliki odpowiednikiem boga - wyższą istotą, do której wznoszą modły, która przekazuje im mądrości i wskazówki w postaci zagmatwanych wizji, zrozumiałych jedynie przez nielicznych. Naddusza ma problem – choć został stworzony, by powstrzymać ludzkość przed kolejną samozagładą, nie widzi nadziei dla globu. Jedyne, co mu pozostało to zwrócić się o radę do Opiekuna Ziemi, jednakże nie jest w stanie tego osiągnąć bez pomocy ludzi. Wysila więc swoje nadwątlone siły i zwraca się do grona osób, które są w stanie usłyszeć jego rozpaczliwe wołanie…
Jednym z nich jest Nafai, syn Volemaka i Rasy. Jest on najmłodszy w rodzinie i nadal uczy się w domu swej matki – ważnej w mieście osobistości. W Basilice rządzą kobiety – to głównie one posiadają zdolność rozmowy z Nadduszą, to one podejmują ważne w mieście decyzje. Traf chciał, że najpierw ojciec chłopaka, a później i on sam ujrzał wizję podsuniętą przez maszynę. Rozpoczął się proces uwiarygodniania i próby zrozumienia niepokojących obrazów. Nafai u boku czterech braci, wciąż traktowany jest jak dziecko. Swoją więzią z Nadduszą wzbudza w nich zazdrość i niechęć, mimo to dąży do spełnienia jej oczekiwań, mając nadzieję na wsparcie rodziny.
Ludzkość przez 40 milionów lat żyła bezpiecznie i w pokoju - nie usiłując pozabijać się nawzajem, lecz pierwsze nieodwracalne zmiany już nastąpiły. Wraz z pogarszaniem się stanu maszyny, zatraca się jej zdolność do powstrzymywania ludzi przed myśleniem o rzeczach, które niegdyś ich zgubiły. Rozdziela ona wiedzę dostępną od tej niepożądanej, sprawiając, że na Harmonii jest wiele technologii, ale tylko tych, które nie zagroziłyby światu. Pustynne piaski, ubóstwo oraz zwykły targ obok zaawansowanych technicznie urządzeń to codzienność w Basilice. Trochę trudno odnaleźć się w tym świecie, przypominającym nasz, a równocześnie tak od niego różnym. Card pokazuje nam pewną wizję kraju, w którym rządzą kobiety, a która działa bez zastrzeżeń, póki, co ironiczne, w politykę nie zaczną mieszać się mężczyźni…
Podczas lektury książki czuć, że mamy do czynienia jedynie z zapowiedzią większych wydarzeń, a jej zadaniem jest wprowadzić czytelnika w świat i jego specyficzne reguły. Autor robi to w subtelny sposób - nie spiesząc się z akcją, powoli prowadzi fabułę. Złożone koneksje rodzinne i polityczne intrygi będą nieco zagmatwane dla nieuważnego czytelnika. Przydatną pomocą są dodatki, przedstawiające skomplikowaną genealogię rodu głównego bohatera, a także przybliżające sposób zdrabniania i wymowy imion. Muszę przyznać, że parę razy zdarzyło mi się do nich zajrzeć, choć dla niektórych wydadzą się zbędne. Wykreowani przez autora bohaterowie to postaci żywe, pełne sprzeczności i wzbudzające mnóstwo ambiwalentnych uczuć w czytelniku – szczególnie dotyczy to głównego bohatera.
„Pamięć Ziemi” powinno się traktować jako wprowadzenie do sagi Powrotu do Domu. Przed nami jeszcze cztery części, do których ta jest jedynie wstępem. Zapowiadają się naprawdę miłe chwile spędzone nad lekturą. Historia opowiedziana w tej książce spełnia swoją funkcję – intryguje i zaprasza w porywającą podróż na Harmonię.