Rzadko mamy do czynienia z rasowym science-fiction autorstwa naszych rodzimych pisarzy. Czasem jednak zdarzają się perełki, na które warto zwrócić uwagę. Krwistą space operę zaprezentował nam Tomasz Duszyński. Jeśli jednak spodziewacie się poważnego podejścia do tematu i oryginalnych pomysłów – tutaj tego nie znajdziecie, ale bez obaw! W „Tam i z powrotem. Podróż” rządzi humor oraz czerpanie garściami z popkultury.
Maks Barski to chłopak jakich wielu. Jednakże do czasu… Jednego dnia uderza w niego piorun, następnego rozgrywa mistrzowską partię w Space Invaders, a jeszcze kolejnego… przenosi się w kosmos. W skutek pomyłki to jego największego wroga, Sylwka, porwanego razem z nim, obcy uważają za wybrańca. Dzięki temu, Maks zawiązuje przyjaźnie z innymi kadetami wojska Federacji i powoli odnajduje się na ogromnym statku w przestrzeni pochłoniętej wojną z Drakka – androidami wprost z gry na automaty. Jednak roboty nie są przecież takie głupie i wkrótce to Barski znajduje się na celowniku, jako najważniejszy pionek w grze o… no, właśnie, o co?
„Tam i z powrotem: Podróż” to pierwsza z dwóch części międzygalaktycznej przygody. Chociaż bohater jest nastolatkiem, nie jest to lektura dla młodzieży – istnieje nawet obawa, że nie zrozumieją oni wszystkich bardziej lub mniej wyraźnych podtekstów. Tomasz Duszyński, niczym Jakub Ćwiek, przeplata fantastykę z popkulturą – gry na automaty, Gwiezdne Wojny, Władca Pierścieni, różne znane koty, czy nawet elementy „Diuny”. Robi to w tak umiejętny sposób, że nie potrafimy powstrzymać uśmiechu, natrafiając na coś znajomego. Co więcej, Barski to współczesny nam chłopak i on sam zauważa i kojarzy pewne rzeczy, pogłębiając wrażenie, że jego przygoda to coś, co mogłoby spotkać każdego z nas.
Przez karty książki przesiąka nie tylko kultura, ale i elementy nieco bardziej poważne. Maks, trafiając na zaprzyjaźnioną planetę, zostaje uraczony kilkudaniowym posiłkiem złożonym z naszych tradycyjnych potraw. Polska niejednokrotnie jest wspominana jako miejsce, do którego tęskni i chce wrócić, mimo tak ciekawych przygód. Autor przekazuje nam przykłady przyjaźni i braterstwa, lojalności, odpowiedzialności, podkreślając ich wagę w naszym życiu. Ilustracją tych cech jest w szczególności postać Gahr-felda – futrzanego stworzenia, przypominającego kota…
Książkę czyta się bardzo szybko. Jeśli już wciągniemy się w tę historię, nie wypuści nas ona aż do przewrócenia ostatniej strony. Styl pisarza jest bardzo przyjemny, nic w nim nie zgrzyta. Chociaż sam pomysł na fabułę z pozoru może się wydawać nieco naiwny i wtórny, a wobec tego skierowany bardziej do młodzieży, gdy się w niego wgłębimy, okazuje się mieć drugie dno. W „Tam i z powrotem. Podróż” ponad ekscytującą fabułą i poważniejszymi, wręcz edukacyjnymi elementami, stoi humor. Autor często puszcza do nas oko, bardziej czy mniej bezpośrednio. Space-oper na rynku mamy wiele, ale ile z nich potrafiłoby nas rozśmieszyć, a przy tym wciągnąć do ostatniej strony? Polecam nie tylko młodzieży.