Układając wybór wierszy Miłosza Biedrzyckiego, brałam pod uwagę to, że mam do czynienia z autorem eksponującym w swoich tekstach cielesny, ostentacyjnie percepcyjny związek podmiotu z otoczeniem. Percepcyjna aktywność podmiotu najczęściej kumuluje się w intensywności i zagadkowości frazy, co sprawia, że w tych utworach „chemia nagłego zdarzenia” daje o sobie szczególnie mocno znać. Obie kategorie, intensywność i zagadkowość, nadają z kolei wierszom Biedrzyckiego niebywałego wprost charakteru żywiołowości, dzięki któremu stają się one rodzajem eksperymentu z ludzkimi możliwościami zmysłowymi. Dlatego, choć zbiór podzieliłam na kilka części, w ramach których można dowodzić cykliczności i stałości problemów podejmowanych przez poetę, prawie wszystkie tu zebrane wiersze łączy zasada szeroko rozumianej „postrzeżeniowości”. Umożliwia ona podmiotowi tych utworów dostęp do świata materii, fizycznych cząsteczek, przepływu energii. Jakby wbrew od dawna formułowanym twierdzeniom, że świat został zamieniony w obraz, w kompozycjach Biedrzyckiego świat daje się zmysłowo postrzegać, jest „na dotyk”, słuch, zapach, blisko i namacalnie. Nie jest to jednak powrót do sensualnie i materialnie konkretnego świata wyraźnych obiektów, odejście od bezwładności przedmiotów, od uformowanej i widzialnej w konwencjonalnej ramie postaci świata dobrze obrazuje fraza jednego wiersza: gruzełki światła, cukrowy groszek w przecięciach powietrza / lot czerwonych, żółtych, zielonych, fioletowych odprysków / przestrzeni. znam tylko cztery słowa, aerozol planet, / życie równikowe. trwa budowa katedr na drgającej kropli gazu.
(Z posłowia „Wszystkie te ziemie” Anny Kałuży)
(Z posłowia „Wszystkie te ziemie” Anny Kałuży)