"Czytając wiersze MLB, nigdy nie wiem, gdzie wyląduję. Prawdę mówiąc, nie zawsze też wiem, z jakiego miejsca się odbiłem (lub z jakiego mnie wyrzuciło). Lektura MLB to lot z nieznanego w niepewne. Wyrzucony w powietrze przez wybuch ? tak czuję się jako czytelnik tych wierszy. To, co utrzymuje mnie w powietrzu ? i sprawia satysfakcję ? to energia autora, która najpierw doprowadza język do eksplozji, a następnie do tańca.
Pozycja MLB w polskiej poezji to właściwie a-pozycja. Zawsze obok czy w bok, z dala od mainstreamu, z dala od jakiegokolwiek streamu (choć nie bez spokrewnień). Nie w miejscu, ale w ruchu, w przemieszczeniu. Zdumiewająca jest ta zgodność wewnętrznego temperamentu wierszy z zewnętrznym temperamentem ich autora. Wiersze są ?ruchliwe?, migotliwe; obrazy rozbite, znaczenia rozkołysane, sensy niestabilne. A osoba autora ? nieprzypisana, nieprzyszpilona, zawsze na święcie wolności. Rozbawiona tym, co się jej w kolejnym wierszu przydarzyło.
I jeszcze jedno. W Sofostrofie MLB po raz kolejny udowadnia, że możliwości polszczyzny są większe niżby się zdawało, a nieustanne wędrowanie po jej zasobach, po wysokich i niskich rejestrach, łażenie tam, gdzie nikt nie łazi ? może owocować poetycko."
Pozycja MLB w polskiej poezji to właściwie a-pozycja. Zawsze obok czy w bok, z dala od mainstreamu, z dala od jakiegokolwiek streamu (choć nie bez spokrewnień). Nie w miejscu, ale w ruchu, w przemieszczeniu. Zdumiewająca jest ta zgodność wewnętrznego temperamentu wierszy z zewnętrznym temperamentem ich autora. Wiersze są ?ruchliwe?, migotliwe; obrazy rozbite, znaczenia rozkołysane, sensy niestabilne. A osoba autora ? nieprzypisana, nieprzyszpilona, zawsze na święcie wolności. Rozbawiona tym, co się jej w kolejnym wierszu przydarzyło.
I jeszcze jedno. W Sofostrofie MLB po raz kolejny udowadnia, że możliwości polszczyzny są większe niżby się zdawało, a nieustanne wędrowanie po jej zasobach, po wysokich i niskich rejestrach, łażenie tam, gdzie nikt nie łazi ? może owocować poetycko."