Z perspektywy czasu muszę przyznać, że intuicja mnie nie zawodzi. Serię DarkBook odkryłam dopiero przy okazji premiery "Zobowiązanej" i jej opis zainteresował mnie na tyle, że nie odstraszyło mnie nawet to, że została określona jako thriller erotyczny. Nadrobiłam dwa pierwsze tomy i nie miałam już wątpliwości, że warto było skusić się na tę trylogię.
"Zobowiązana" wydawała mi się być spokojniejsza od "Zastraszonej", a co za tym idzie bardziej zbliżona do "Zwerbowanej". Akcja wciąż była dynamiczna, ale nie aż tak jak w drugim tomie, przez co głośniej wybrzmiewały poszczególne wątki.
Świat nie znosi próżni, więc na miejsce złego charkteru musiał pojawić się nowy. Choć początkowo mogło się wydawać, że cała intryga nie będzie miała wiele wspólnego z tymi wcześniejszymi, ale autorka połączyła to wszystko w bardzo wiarygodną całość nie tylko bohaterami.
Nie spodziewałam się tego, ale zżyłam się naprawdę z postaciami wykreowanymi przez Patrycję Strzałkowską. Wbrew moim obawom nie byli to puści, rozrywkowi ludzie, a na to wskazywały pierwsze strony tej trylogii. Może nie zapamiętam ich na zawsze, ale przyjemnie spędziłam z nimi czasu.
Nie będę jednak ukrywać, że ten tom podobał mi się najmniej. Może dlatego że drugi był tak niezwykle emocjonujący, a może dlatego że niekoniecznie odpowiadał mi motyw wiodący w "Zobowiązanej". Ale za to zakończenie zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Mocno mnie zaskoczyło, zupełnie nie brałam pod uwagę takiego finału.
Książkę czyt...