Bardzo mi się ją dobrze czytało, choć delektowałam się nią przez ponad tydzień. Autor wspomina w niej swoje pierwsze kroki na medycynie, potem przygodę z Darem Pomorza, a w trzeciej części - pracę jako lekarz w Afryce. Ciekawy język, zabawne przygody - to są zalety tej zapomnianej książki. Fascynujące jest w niej to, że autor pokazuje w niej siebie i swoje podejście do ludzi, do świata, do życia. Przyszło mu żyć w ciekawych czasach, ale miał wobec Fatum otwarte oczy i ciekawość. Umie tęż żartować z siebie. W efekcie jest otwarty na innych, zauważa życie poza sobą, nawet jeśli jest to mały szop, którego wszyscy na statku przeganiają miotłą, a on w efekcie nie ma miejsca na toaletę. Albo dwie ary, które umierają jedna obok drugiej, bo myśliwemu zechciało się strzelać. Przygody w Afryce to z kolei zderzenie cywilizacji z prymitywizmem oraz z magią. Ta część jest wyjątkowa, bo w sumie mało mamy wspomnień z Afryki o samych Afrykanach. A podejście lekarza jest podejściem do człowieka.
Polecam tę wspaniałą książkę, o ile biblioteki nie rzuciły jej na przemiał.