Na początku roku rozpoczęłam nowy cykl Danielle L. Jensen, „Królestwo mostu”, zaś teraz jestem już po lekturze drugiego tomu, czyli „Zdradzieckiej królowej”. Pierwszy tom ogromnie mi się podobał, zaś kontynuacja była…. z resztą, przekonajcie się po recenzji ;)
W „Zdradzieckiej królowej” akcja rozpoczyna się w momencie, kiedy Lara, królowa Ithicany na wygnaniu, postanawia uratować swojego męża Arena z niewoli jej ojca, króla Silasa. Dziewczyna musi walczyć o swoją nową ojczyznę, o mężczyznę, którego kocha i o samą siebie, by mogła żyć z poczuciem winy. Do pomocy ma nie tylko resztki najbardziej zaufanych ludzi Arena, ale także siostry, które miały być bronią ich ojca.
Bardzo wiele oczekiwałam po kontynuacji, gdyż nie znoszę, kiedy drugie tomy okazują się być książkami o tendencji spadkowej. Na szczęście, nie zawiodłam się. Ta historia, ten romans, ta wojna – to wszystko jest wspaniałe i pani Jensen po raz kolejny udowodniła, że potrafi pisać piękne i przejmujące powieści! Od pierwszej do ostatniej sceny miałam ciągłe wrażenie niepokoju, że stanie się coś złego, że stanie się coś, co sprawi, że otworzę szeroko oczy i usta no i stało się. To jak poprowadzona została akcja to majstersztyk.
Lara, będąc królową na wygnaniu ma jedną, wspaniałą cechę – ma bardzo silną wiarę. Nie poddaje się i nawet, kiedy sytuacja jest beznadziejna, ona i tak się podniesie z kolan i będzie walczyć dalej. Wiem, że jej postać jest już stereotypowa, ale wychodzę z założen...