Śledząc opinię, trafiłam na jedną, która sugerowała, że królestwo mostu jest fabularnie bardzo podobna do zakochanej pieśniarki. Nic bardziej mylnego. Ta książka nie ma nic wspólnego z trylogią klątwy. Jest unikatowa w swoim rodzaju, brutalna, prawdziwa, nie zawoalowana w delikatne zwroty. Ukazuje zupełnie odmienny świat Lary i Arena od Cecile i Tristana. Jest wyważona w każdym calu, a autorka odpowiednio dozuje nam akcję, tajemnicę, wątki erotyczne, rozwój relacji między bohaterami. Jedynie czego nam nie szczędzi to emocji, które do samego końca trzymają w napięciu. W tym tomie nie uroniłam łezki, ale najwyraźniej pisarce o to właśnie chodziło. Liczę na to, że drugi tom emocjonalnie rzuci mnie na kolana, ponieważ Daniell L. Jensen to właśnie potrafi, w najmniej oczekiwanym momencie wyzwolić poruszenie. Bohaterowie dają się polubić od samego początku, nie ukazują obrazu nieszczęśliwej miłości rodem z Romeo i Julii, ani też przesadnie zakochanych w sobie niczym w Harlequinie. Mają swoje charaktery, osobowości, cele, poglądy, oboje są pragmatyczni i nie ustają w działaniach. Oboje przechodzą cudowną przemianę, ale jak to bywa, los jest przewrotny, a oni okazują się tylko ludźmi. Piją, jedzą, kochają, żałują, przeżywają zawody. Cóż rzec dalej? Książki niebawem powędrują na moją półkę, a ja zabieram się za drugi tom. Nie zawiodłam się, jak zawsze z resztą na autorce i wszystkim jej miłośnikom polecam.