(...) Przez długi czas w domu panowała cisza, tylko w pokoju na parterze rozbłyskiwało i gasło światło latarki, migocące jak błędny ognik. Michał przyciągał gałąź coraz bliżej okna, niemal już dosięgał szyby. Nagle ruchy latarki w pokoju stały się szybkie i gwałtowne, jakiś głuchy odgłos dobiegł jego uszu. Zrobił jeszcze jeden wysiłek, by dojrzeć scenę rozgrywającą się wewnątrz domu, i w tym momencie naprężona gałąź złamała się z trzaskiem rozdzierającym ciszę nocną jak huk wystrzału. Uczepiony ...