"Zasada trzech sprzeciwów" Aleksandry Marinininy to moje pierwsze spotkanie z twórczością królowej rosyjskiego kryminału, przyznaję - od dawna byłam jej ciekawa - ale chyba niefortunnie zaczęłam bo akurat w tej części główna bohaterka, będąca filarem całego moskiewskiego wydziału policji - przebywa na urlopie zdrowotnym 😊
Major Nastia Kamieńska leczy złamaną w wypadku nogę ale oczywiście nie przeszkadza to złoczyńcom w realizacji swoich mrocznych planów.
Muszę przyznać, że po lekturze mam dosyć mieszane uczucia, z jednej strony przez ponad ⅔ książki miałam wrażenie, że czytam raczej rozbudowaną historię obyczajową, dopiero pod koniec akcja nabiera pędu i dostarcza nieco więcej ożywienia. Muszę jednak oddać autorce, że wszystkie te niteczki tropów w końcowym rozrachunku łączą się zaiście mistrzowsko! Trzeba jednak najpierw przebić się przez toczące się dosyć mozolnie opowieści o hospitalizacji i rekonwalescencji Anastazji Kamieńskiej.
Potwierdzam jednak, że całość dobrze się czyta, szczególnie komuś takiemu jak ja, kogo rozczula wspomnienie czasów kaset VHS 😉 Poza tym mam sporo sympatii do tych rosyjskich klimatów a nawet do licznych zdrobnień imion, których tutaj jest sporo i rzeczywiście czasem trzeba się nieźle nagłówkować o kim akurat mowa.
Zagadka kryminalna nie jest jakoś przerażająco brutalna, choć - jak na porządny kryminał przystało- nie kończy się na jednym mo...