Za mną 24 tom z serii z Anastazją Kamieńską. Niestety nie miałem tej przyjemności poznać od samego początku tej bardzo długiej wędrówki (w cyklu jest ponad 30 książek), ale to nic nie szkodzi. Można w internecie wyczytać, że czytanie od początku nie jest konieczne. Ja jedynie uwzględniłbym zmianę komendanta.
Anastazja w wypadku złamała nogę i czeka ją długa rekonwalescencja, co również sprawia, że musi jeszcze trochę poczekać, by wrócić do pracy. Będąc w szpitalu, odwiedza ją pewna kobieta, która poleca jej usługi 'kinezjolożki’. Podczas gdy Nastia daje się namówić, otrzymuje informację, że zginęła ona w niewyjaśnionych jeszcze okolicznościach.
Oczywiście, jako główną dowodząca, Kamieńska angażuje się w sprawę. Ta, komplikuje się coraz bardziej z dnia na dzień, ponieważ zostały dokonane kolejne zabójstwa. W drugim wątku pojawia się rodzina, która ma skomplikowane relacje ze sobą. Bogaty przedsiębiorca i jego żona malarka i narkomanka, przyrodnie rodzeństwo, które pomimo zakazu wcześniejszego kontaktu, nawiązuje bliskie relacje. Za tym stoją również oszczerstwa na temat pewnej firmy, o której artykuł pojawia się w mediach. Oskarżenia stają się niesłuszne, a autor artykułu zostaje pozwany przez firmę na 3 miliony dolarów, bądź polubownie, te kwotę zmniejszą do 700 tysięcy.
'Zasada trzech sprzeciwów’ choć z tych co obecnie czytałem, jest najkrótsza, to najbardziej zagadkowa. Nie było miejsca, w którym bym się domyślił kto za czym stoi. Opisy wydarzeń są płynne, tę część czytało się naprawdę dobrze i szybko. Aleksandra Marinina dba o każdy szczegół i detale, które barwnie i dokładnie opisują miejsca, w których toczy się akcja. Jest to póki co mój faworyt, jeśli miałbym wskazać, którą część polecam najbardziej. Działo się tu na pewno dużo mniej niż w 'Śmiech Bogów ’, ale po tamtej historii czułem, że fajnie byłoby 'odpocząć’ od nadmiaru wrażeń. Jednak ta część nie jest taka spokojna. W końcowej części autorka postanawia postawić pułapkę co sprawia, że nie wiadomo kogo o co posądzić. Marinina przystaje nadal przy zdrobnieniach imion. W Rosji są dwuczłonowe nazwiska i raz jest dana osoba opisana jednym, raz drugim nazwiskiem, raz zdrobnieniem takim, a później śmakim, co jest nader męczące i czytelnik może się pogubić.
Po za główną fabułą osobiste przemyślenia, do których nakłonił Nastie jej kolega, który zaproponował jej zamieszkanie w domku za miastem są bardzo życiowe, co mi się bardzo spodobało. Wybaczanie i zmiana z negatywnego na pozytywne myślenie o kimś i o czymś, jest wielką sztuką. Autorka znalazła w tej części miejsce na wiele ujmujących sytuacji. Za to należą się brawa.