Clancey jest młodą kobietą, której życie nie oszczędzało. Jej starszy przyrodni brat Morris kiedyś pobił ją i jej młodszego brata Tada, za co trafił do więzienia. To dzięki jej zeznaniom tam się znalazł, czego nie potrafił wybaczyć jej ojczym (ślepo zapatrzony w starszego syna), jednak on zginął w wypadku, a ona została prawną opiekunką małego braciszka. Dziewczyna nie ma lekko, co prawda pracuje dla Strażnika Teksasu, jednak utrzymanie siebie i Tada, a także domu nie jest tanie. Kiedy dowiaduje się, że Morris niebawem ma wyjść z więzienia, wie, że nie jest bezpieczna ani ona, ani jej braciszek. Musi szybko opuścić rodzinny dom, który tak naprawdę nie jest jej własnością i znaleźć tanie mieszkanie. Nie pomaga fakt, że zdrowie kobiety pozostawia wiele do życzenia. Niespodziewanie pomocną dłoń wyciąga jej szef, który do tej pory nie był dla niej najmilszy. Co ich połączy? Czy zapewni bezpieczeństwo sobie i braciszkowi? Co się sranie jak Morris opuści więzienie?
Książki Diany Palmer są dość specyficzne i niektórzy twierdzą, że dość płytkie. Osobiście je lubię, może książka nie jest jakimś arcydziełem, ale czytało się ją fanie. Podobała mi się historia Clancey i wywołała we mnie emocje.
Bohaterka mimo swojego młodego wieku nie myśli o sobie, a o małym braciszku. To jemu pragnie zapewnić stabilne życie i bezpieczeństwo. To bohaterka, którą czasem podziwiałam, której czasem współczuła. Ogólnie ją polubiła.
„Wyzwolona” to książka, która mnie się podob...