"Demony przychodzą nocą, wraz z nimi - szaleństwo.." Czyżby demony nawiedziły osobiście autorkę i podkusiły do stworzenia, aż tak szalonej fabuły? Tylko co to właściwie jest? Nie pytam dlatego, że chce mieć wszystko ładnie zaszufladkowane (spokojnie, powstawiam książkę na kilka półek;)), ale o jasną odpowiedź: o co w tym wszystkim chodzi. Na początku zdaje się mieć do czynienia z kryminałem, tylko zastanawia mnie gdzie to śledztwo. Potem, z uśmiechem na twarzy, myślę sobie to komedia. Ups! a miało być chyba groźnie. Za chwilę dzieją się niestworzone rzeczy, czyli jednak idziemy w kierunku grozy?
Kryminalna akcja w przypadku "Wyklętych" raczej leży, podczas gdy funkcjonariusze, gdzie by nie zajrzeli to siedzą, bo głownie jedzą i piją. Zrozumiałe, ludzie pożywiają się, ale żeby co rusz w treści pisać o wyjściu na obiad do napotkanych restauracji, kawie bladym świtem w kawiarni, czy nie odmówieniem sobie poczęstunku u kolejnych odwiedzanych osób w toku niby-śledztwa? Zdecydowanie za dużo tu obżarstwa, jak i przekleństw. A te padają nie tylko z ust policjantów, co by jeszcze dało się wpisać w konwencję polskich "psów", ale często kobiet poznawanych w trakcie rozmów z policjantami albo np podczas wizyty u psychoterapeuty. Czy zdenerwowanie bohaterów, wokół, których trup ściele się gęsto, trzeba aż tak drastycznie podkreślać w ich wypowiedziach? Bardziej na wyobraźnie zadziała opis planu, po którym się poruszają oraz wewnętrznego rozedrgania bliskich, na tyle wstrz...