Końcówka lata obrodziła w wyjątkowe debiuty rodzimych autorów i jednym z nich, przy którym niemal zapomniałam oddychać jest „Wróżda” Agaty Kunderman. To thriller napisany tak klimatycznie, że nie sposób się od niego oderwać, trzymający w kleszczach niepewności i bombardujący silnymi emocjami od pierwszych stron. Bo nie sposób przecież przejść obojętnie wobec żałoby matki po śmierci córeczki.
Czy po takiej traumie można się podnieść? Związek Joanny z Andrzejem nie przeszedł tej koszmarnej próby, a powracające emocje dręczą i duszą kobietę nieustannie. Rozpacz, bezsilność i pustka są jej towarzyszami od trzech lat, ale udaje jej się osiągnąć względną równowagę. Czy nowy początek w Poznaniu pozwoli kobiecie wyrwać się z marazmu?
Nie jest jej dane, by to sprawdzić, bo jeden tajemniczy telefon poddający w wątpliwość śmierć jej dziecka rzuca ją w odmęty podejrzeń i paranoi podyktowanych absurdalną nicią nadziei. Czy ktoś jest na tyle podły, by żartować tak okrutnie? Czy może liczy na wyłudzenie pieniędzy od rozchwianej kobiety?
Joanna wraz z Marcinem, przyjacielem, na którego zawsze może liczyć, rozkłada sprawę na czynniki pierwsze, badając wszelkie tropy. Mimo cierpienia, jakie budzi powrót do przeszłości, próbuje wyłapać jakąkolwiek nieścisłość czy niedopatrzenie w prowadzonym wówczas śledztwie. Nie zdaje sobie sprawy, jak wysoką cenę przyjdzie jej zapłacić za uzyskanie odpowiedzi na kłębiące się w jej głowie pytania.
Jak to się czytało! Ta książka to prawdziwy rollercoaster emocji i zwrotów akcji. Tu każdy jest podejrzany, a wyjaśnienie zagadki szokuje i prowadzi na ścieżki, które nawet nie mignęły nam w lesie hipotez. Przeplatanie teraźniejszości zdarzeniami z przeszłości w thrillerach uwielbiam, a jeszcze zmienna narracja pierwszo i trzecioosobowa pogłębiła mój zachwyt. Dzięki thrillerom takim jak ten moja miłość do tego gatunku nie słabnie. Sprawdźcie i Wy!