Lubię książki o końcu świata, pełne magii i nieznanych stworzeń, pseudonaukowe science fiction. To, co nieznane, pociąga najbardziej.
Po do bólu prawdziwej i przejmującej smutkiem książce Jakuba Małeckiego „Nikt nie idzie” sięgnęłam po pozycję, która miała być lżejsza.
Zastanawialiście się kiedyś co by było gdyby czas zwolnił? W dzisiejszym zagonionym świecie wiecznie narzekamy na jego brak. Co by się stało, gdyby ziemia zwolniła swe obroty?...
Początek był prawie niezauważalny. Na rok przed zmianą z nieznanego powodu wyginęły pszczoły. Potem czas zaczął się rozciągać. Pierwsze dni były dłuższe niż przewidywano zaledwie o kilka minut. Jednak to wystarczyło, aby zaburzyć grawitację. Zaczęły masowo umierać ptaki. Spadały z nieba na ulice jak deszcz. Nadmiernie rozpleniły się owady, pozbawione naturalnych wrogów.
Ziemia mocniej przyciągała ciała. Sportowcy nie byli w stanie prawidłowo grać. Rzucone przedmioty uderzały mocniej. Niektórzy ludzie zaczęli cierpieć na „chorobę grawitacyjną”. Wstrzymano starty samolotów a grupka astronautów utknęła na stacji kosmicznej.
Czas nadal się rozciągał…
Rozkłady jazdy pociągów ustalano na bieżąco.
Rządy ogłosiły czasem obowiązującym ten zegarowy.
Społeczeństwo podzieliło się na zwolenników znanego od wieków „czasu zegarowego” i nowego „czasu prawdziwego”, wyznaczanego przez wschody i zachody słońca, następujące teraz o całkiem innych porach. Trudno było się d...